Aukcyjny wyścig przedwyborczy

Zakładając, że nowy rząd utworzy PiS, to można się jednak spodziewać próby odwołania aktualnej Prezes UKE. Prawo telekomunikacyjnej przewiduje taką możliwość m.in. w przypadku "rażącego naruszenia prawa" (art.190). Takie orzeczenia wydały sądy w kilku sprawach w związku z przewlekłością prowadzonych przed UKE postępowań administracyjnych. Można to uznać za pretekst, a nie powód do odwołania. Sądy różnej instancji orzekały o rażącym naruszeniu prawa także poprzedniego Prezesa UKE, ale nikt nie twierdził, że to z tego powodu jego kadencja nie została przedłużona. Już wcześniej PiS, a przed nim inne ugrupowania polityczne, zmieniały zaraz po wyborach ustawę regulującą organy łączności, byle obsadzić je "swoimi" kandydatami. W tym wypadku prawdopodobnie nawet to nie będzie potrzebne. Oczywiście, można będzie kwestionować taką decyzję (orzeka parlament na wniosek premiera), ale już ramach procedury sądowej. Niestety, ostatnio żonglowanie przepisami prawa do realizacji bieżących celów staje się normą.

Dygresja: powołanie nowego rządu (nawet bez konieczności budowania koalicji) raczej nie zajmie mniej, niż 1 miesiąc od wyborów, co daje jeszcze więcej czasu na zakończenie procedury rezerwacyjnej.

Może będzie pokój?...

W powyższym scenariuszu dla nowego Prezesa UKE (z założeniem, że będzie to przeciwnik nowego trybu zakończenia aukcji) byłoby najwygodniej, gdyby objął urząd w czasie trwającej jeszcze procedury rezerwacyjnej i po prostu umorzył postępowania.

To jednak mało prawdopodobne. Zmiana szefa urzędu regulacyjnego wydaje się możliwa najwcześniej na przełomie listopada i grudnia, a postępowania rezerwacyjnego aż tak się nie da przeciągać.

Oczywiście, trzeba wspomnieć, że  w kilku przypadkach Prawo telekomunikacyjne (art.123) daje Prezesowi UKE prawo cofnięcia już wydanych decyzji rezerwacyjnej w dowolnej chwili. Pośród nich bardzo wygodnym i pojemnym pojęciem jest "wykorzystywanie [pasma] w sposób nieefektywny". Wystarczyłoby przyjąć, że w paśmie 800 MHz, należy np. budować jedną sieć na bloku 30 MHz. Dajmy na to: w celu realizacji założeń Agendy Cyfrowej. Nie podejmujemy dyskusji, czy byłby to realny powód, czy znowu tylko pretekst, ale uzasadnienie by się znalazło. Z drugiej strony trzeba by zwrócić do budżetu wpłacone kwoty za rezerwacje oraz narazić się na dodatkowe roszczenia odszkodowawcze od skarbu państwa. Znowu: nie jest to niemożliwe, ale mało prawdopodobne. Wprawdzie roszczeniami wobec skarbu straszą wszystkie strony tego konfliktu, ale w Polsce nie cofnięto jeszcze rezerwacji żadnemu z dużych graczy. To by było wydarzenie bez precedensu, za którym mogły by pójść bezprecedensowe kroki.

Z powyższego widać, dlaczego stronie konfliktu, która popiera sfinalizowanie aukcji tak bardzo zależy na czasie. Przydział rezerwacji i uiszczenie należności spowoduje, że odwrócenie wydarzeń stanie się trudne.

Może jednak nie będzie powodu do wojny?... Trzeba pamiętać, że aktualną temperaturę dyskusji i desperację działań określa nieznana przyszłość. Strony konfliktu racjonalnie przyjmują najgorsze dla siebie wyniki i starają się im zapobiec, już snując plany na przyszłość. Nie znamy jednak wyników rundy przetargowej, która powinna się odbyć za 2 tyg. Być może zakończy się bardziej kompromisowo, niż nam się dzisiaj wydaje i nie będzie już powodu do toczenia dalszej wojny. Wojny, w której potencjalne narzędzia byłyby równie żenujące, co użyte przez MAiC obecnie.