Wydawałoby się, że długo wyczekiwana „częstotliwościowa” nowelizacja Prawa telekomunikacyjnego (Pt), mimo rozległości, będzie miała czysto techniczny charakter. W czasie długotrwałego „leżakowania” i reedycji w pracach rządowych, a potem już na samym finiszu wprowadzone do niej dodatkowe poprawki o potencjalnie bardzo istotnych implikacjach strategicznych. Z drugiej strony nie za bardzo jeszcze wiadomo, co te poprawki oznaczają w praktyce.
Dosłownie w ostatniej chwili, w pracach senackich nad ustawą, pojawiła się poprawka, która uniemożliwia Prezesowi UKE skorzystanie z nowych uprawnień do zmiany lub cofnięcia decyzji rezerwacyjnej dla dysponentów częstotliwości z zakresu 694-790 MHz, czyli dla nadawców telewizyjnych (a ściślej mówiąc: dla nadawców telewizyjnych oraz dla Emitela) w systemie naziemnej telewizji cyfrowej. Stało się tak, chociaż z uzasadnienia do nowelizacji wynika, że cały proces refarmingu pasma 700 MHz miał zostać przeprowadzony rutynowo dzięki niewielkim korektom dotyczącym trybu koncesjonowania nadawców.
Wprowadzona poprawka ma jednak efekt wyłącznie doraźny, ponieważ w dłuższej perspektywie refarming pasma 700 MHz na potrzeby operatorów komórkowych jest przesądzony zarówno na podstawie ustaleń krajowych oraz unijnych. Wprowadzona do Pt poprawka implikuje pytania „jak” i „kiedy dokładnie”, a nie „czy”.
Ważniejsze wydaje się, że ta poprawka otwiera (rzekomo) drzwi do przyjęcia ustawy specjalnej dotyczącej refarmingu pasma 700 MHz, co otwiera wszystkim zainteresowanym pole do nowych negocjacji z rządem i może przynieść sporo niespodzianek. Wystarczy wspomnieć wszystkie dyskusje związane z refarmingiem pasma ‘700’ i z wdrożeniem 5G w Polsce – narodową sieć piątej generacji, operatora hurtowego, udział budżetu państwa w projekcie, redystrybucję pasma 3,4-3,8 GHz, harmonogram i koszty migracji TV, wdrożenie DVB-T2. Wszystkie te problemy mogą znaleźć nieoczekiwane odbicie w nowym akcie prawnym i trudno mieć z góry pewność, że ograniczy się do kwestii migracji radiodyfuzji na niższe częstotliwości.
Druga nowość w Pt o niejasnych – i znacznie dalej idących – konsekwencjach, to przekazania strategicznej kontroli nad zasobami radiowymi z rąk Prezesa UKE w ręce ministra właściwego ds. informatyzacji. Główną zasadę tej zmiany można uznać za neutralną dla przedsiębiorców telekomunikacyjnych, skoro po prostu zmienia się organ administracji publicznej, który podejmuje kluczowe decyzje. Bardziej zastanawia, jak w praktyce będą działać rozporządzenia ministra cyfryzacji w sprawie harmonogramu zagospodarowania częstotliwości radiowych? Czy i na ile będą kolidować z wciąż obowiązującymi dotychczasowymi zasadami pozyskiwania częstotliwości? Jakie działania będzie mógł i musiał podejmować Prezes UKE, aby zrealizować rządowe harmonogramy? Jakie znajdą się sposoby blokowania realizacji tych harmonogramów w dotychczasowych przepisach?