Zmęcznie materiału
(źr.fot.Orange/TP)
Rozmaite, choć dużo mniej konkretne, dywagacje wywołuje także zarząd P4. Połowa składu zakładała firmę lub pracowała w niej od rynkowego startu Playa. Poza szefem finansów każdy z członków zarządu ma co najmniej pięcioletni staż. W ciągu ostatnich miesięcy ze spółki odeszło kilka osób z założycielskiej inicjatywnej, co może wskazywać na pewne zmęczenie długą praca w spółce u części osób. Dodatkowo emisja obligacji spółki była powiązana z realizacją wieloletnich programów motywacyjnych, co mogłoby wpłynąć… demotywująco na część członków zarządu. Zwłaszcza tych z najdłuższym stażem.
Okoliczność ta wydaje się godna uwagi, ale nie mniej godny uwagi jest fakt, że doświadczeni menedżerowie nie są dzisiaj na rynku telekomunikacyjnym skupywani "na pniu". Nikt rozsądny nie zrezygnuje, bez zapewnienia sobie przyszłości. Ciekawych okazji na rynku nie ma wiele, a skorzystanie z tych, które się nadarzają utrudniają długoterminowe klauzule o zakazie konkurencji.
Najmniej na rynku mówi się dzisiaj o zarządzie Polkomtela, w którym sytuacja wydaje się ustabilizowana, a skład zarządu solidnie umocowany przez właściciela. Po odejściu Joanny Nieckarz tworzą go dzisiaj wieloletni współpracownicy Zygmunta Solorza-Żaka. Wyjątkiem jest Tomasz Zadroga, który jako szef PGE sprzedawała Solorzowi pakiet akcji Polkomtela. I to jego pozycja postrzegana jest jako mniej pewna, niż innych. Drugi wyjątek, to Tobias Solorz, którego obecność w zarządzie wydaje się przede wszystkim sposobem na przekazanie sukcesji w imperium założyciela Polsatu. Próba wydaje się całkowicie zrozumiała i na razie nic nie słychać, by generowała jakieś problemy. Zwłaszcza dopóki w zarządzie są osoby z dużym doświadczeniem na rynku telekomunikacyjnym, jak Wojciech Pytel kiedyś, a Dominik Libicki obecnie.
Zmiany na szczytach
Rotacja kadr jest zwykłą rzeczą i bez przerwy otrzymujemy informacje o zmianach w zarządach firm. Tym razem jednak w telekomunikacji zbiega się kilka zjawisk, które mogą przemodelować skład grupy prominentów tego rynku. Najważniejsza wydaje się ewentualna zmiana na stanowisku szefa UKE oraz wiceministra odpowiedzialnego za łączność w MAiC. Najciekawsza natomiast może być zmiana w zarządzie Netii. Mniej z powodów personalnych, a bardziej jako przejaw intencji nowych właścicieli.
Potencjalne zmiany w zarządach firm będących częścią wielkich koncernów wydaje się mniej istotne, ponieważ tam większość decyzji zatwierdzają centrale, więc i ciągłość działania mniej zależy od personaliów. Rezygnacja Miroslava Rakowskiego, to bardziej ubytek z rynku barwnej i cenionej postaci, niż zapowiedź istotnych (widocznych z zewnątrz) zmian działania T-Mobile Polska. Podobnie Milan Zika, choć uważany jest wraz z Piotrem Muszyńskim za ojca projektu połączenia sieci nie przeprowadziłby tego bez zgody grupy DT. Zmiany w zarządzie Playa świadczyły by zaś najbardziej, ile to już lat minęło od chwili startu czwartego gracza na rynku. Przez te osiem lat niejeden mógł zatęsknić za zmianą.