REKLAMA

Z tyłu sklepu, czyli o obrzydliwości IPv6 słów kilka

Mamy po drodze jeszcze jedną zabawę z dużymi liczbami: adres MAC, czyli fizyczny adres urządzenia, który (podobnie jak adres IP) również powinien być unikalny. Adres MAC jest opisany obecnie jako liczba 2^48, czyli 281 474 976 710 656 (dwieście osiemdziesiąt jeden bilionów czterysta siedemdziesiąt cztery miliardy dziewięćset siedemdziesiąt sześć milionów siedemset dziesięć tysięcy sześćset pięćdziesiąt sześć) możliwych urządzeń na planecie Ziemia, co przy obecnej populacji, daje około 38 tys. urządzeń na każdego człowieka, co wydaje się liczbą już bardziej realną. Mimo to uważa się, że ta podaż wystarczy maksymalnie w perspektywie 100 lat, a zatem już teraz wdraża się już adresy MAC o długości 64 bitów (2^64). Chytry plan na 64-bitowe adresy MAC ma też dodatkowy aspekt, o czym za chwilę.

Tymczasem dosyć już liczenia, bo głowa boli naprawdę od myślenia, czy projektując następcę IPv4, nie można było skorzystać z doświadczeń twórców adresów MAC, którzy umieli zachować kompatybilność wstecz.

Obrzydliwość druga: Problemy z obecnie wykorzystywanym oprogramowaniem

U operatorów – nie tylko sieci dostępowych, u dostawców treści też – całość oprogramowania OSS (Operations Support Systems), to z reguły bardzo duży, złożony i starzejący się pakiet wzajemnie niekompatybilnych systemów, współdziałających na różne sposoby. Znane są jeszcze przypadki, że nadal korzysta się z emulatorów terminali IBM 3720 do obsługi aplikacji. Nierzadko zdarzają się sytuacje trzech, czterech lub więcej różnych systemów działających w tym samym czasie z powodu zaszłości historycznych. Chociażby każda przejęta/kupiona firma w grupie działa „po swojemu”, a danymi wymienia się z innymi systemami informatycznymi grupy za pomocą wiecznie żywych „prowizorek”.

Weźmy pierwszy z brzegu, trywialny przykład z podwórka operatorów ISP: czy w mechanizmie bilingowym do zliczania pakietów IPv4 za pomocą statystyk interfejsu SNMP są już dwie linie raportujące, jedna dla IPv4 i druga dla IPv6? Niby banał, ale… Możliwe, że wcale nie banał i trzeba będzie włożyć sporo pracy, aby zliczać pakiety IPv6. No bo jak inaczej rozliczyć abonentowi pakiet danych? Może się okazać, że łatwiej i taniej będzie kupić i wdrożyć pudełka z napisem CGNAT [Carrier-grade NAT – użycie prywatnych adresów w sieciach lokalnych i translacja na publiczne adresy IPv4 – red.] na obudowie.

A może ISP ma pulę adresów IPv4 w DHCP, a zatem nie przypisuje na sztywno adresów do określonych punktów końcowych sieci? W tym scenariuszu urządzenia będą przydzielać (statyczne) prefiksy IPv6 /56 (to powszechny cel projektowy), które mają być przydzielane klientom, poczynając od utworzenia konta z umową, aż do bieżącej obsługi. W jaki sposób ma to zadziałać? Czy naprawdę łatwo doda się nową funkcję w systemie?

Nieco łatwiej mają operatorzy korzystający z mechanizmów autoryzacji użytkowników opartych na PPPoE/PPPoA. Kwestie zliczania i logowania aktywności załatwiają mechanizmy oparte na serwerach RADIUS (w którym też możemy napotkać niespodzianki), a adresowanie wykona się przez PD (Prefix Delegation), które wyśle do CPE rzeczone /56 i… dalej niech się klient (a ściślej: jego CPE) martwi, co z tym zrobić.