Czego nie przewidzieliście, podpisując umowy na realizację projektów na Podkarpaciu i Mazowszu?
Podejmując realizację kontraktów kalkulowałem z tym związane ryzyka, niestety nie byłem w stanie przewidzieć wszystkich. W większości, budowom sieci szerokopasmowych towarzyszyła bezustanna walka z czasem w aspekcie zakresów rzeczowych do wykonania. Mowa była o tysiącach kilometrów sieci.
Jest takie powiedzenie „ryba psuje się od głowy”, i myślę, że bardzo pasuje dla zobrazowania sytuacji. Tam, gdzie projekt był dobrze zarządzany, harmonogramy były realizowane zgodnie z założeniami. Przed Podkarpaciem oraz „Internetem dla Mazowsza” [dalej IdM – red.] zrealizowałem kilka zadań szerokopasmowych, których beneficjentami były gminy. Współpracę oceniam bardzo dobrze. Wszystkie projekty zakończyły się sukcesem, zgodnie z oczekiwaniami inwestora. Mam więc odniesienie, jak powinien być zarządzany projekt sieci szerokopasmowej.
Na Podkarpaciu byliście podwykonawcą TP Teltech. Dlaczego ten kontrakt okazał się finansową porażką?
Jeżeli chodzi o Podkarpacie, to źle oceniłem przede wszystkim partnera biznesowego – TP Teltech – z jakim zdecydowałem się realizować ten kontrakt. Przy końcowych rozliczeniach zostaliśmy przekonani przez TP Teltech do zawarcia aneksu finansowego zmniejszającego nasze wynagrodzenie o prawie 30 proc., co doprowadziło do całkowitej utarty rentowności kontraktu (argumentem TP Teletech były wystawione kary umowne za zastępstwo inwestorskie).
Kolejnym elementem zaskoczenia była ilość przewiertów skalnych do wykonania oraz przekazanie z opóźnieniem placu budowy przez inżyniera kontraktu, co spowodowało intensyfikację prac budowlanych pod sam koniec kontraktu.
Powyższe fakty miały bezpośredni wpływ na zwiększenie kosztów produkcji oraz na porażkę całego tego przedsięwzięcia.
Jak oceniacie przygotowanie województwa podkarpackiego do realizacji tego kontraktu?
Gdy województwo zatrudnia inżyniera kontraktu, aby poprowadził inwestycję w jego imieniu, to trudno mówić o przygotowaniu województwa. Były, owszem, wspólne punkty styku z inwestorem i widać było inicjatywę z ich strony. Było wiele problemów, raczej typowych dla innych zadań szerokopasmowych w kraju, tj. prawo do terenu, cieki wodne, nieuregulowane stany prawne gruntów, tereny kolejowe, kolizje z innymi inwestycjami unijnymi (drogi na gwarancji). Mimo wszystko wspólnymi siłami udało się pokonać te przeszkody.
Jakie były problemy na Mazowszu? Tam zerwano z waszą firmą umowę?
IdM był jedną z ostatnich inwestycji szerokopasmowych, które ruszyły w kraju. Do tego jedną z największych w Europie. Nietypową, z uwagi na budowę sieci NGA dla wybranych obszarów. W dodatku, jedną z nielicznych prowadzonych samodzielnie przez beneficjenta w postaci Agencji Rozwoju Mazowsza. Zakończona też została, jako ostatnia w kraju.Jak widać, pod wieloma względami była nietypowa w porównaniu z innymi inwestycjami szerokopasmowymi.
Chciałbym w szczególności zwrócić uwagę na inżyniera kontraktu i jego decyzje (lub ich brak). Najbardziej obrazowym przykładem jest budowa sieci w pasach dróg zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych, gdzie inżynier podjął ostateczną decyzję, jak rozwiązać problem dopiero pod koniec pierwszego roku trwania projektu. Wiele firm wstrzymywało to z rozpoczęciem prac, a w konsekwencji uniemożliwiło wykonanie zadania w terminie.