Na skraju wsi stoi dworek. Z dawnej świetności pozostała bryła i obszerna pętla podjazdu. Wszystkie gospodarstwa we wsi zostały już objęte siecią POPC. Wszystkie, poza zabytkowym budynkiem w dworku.
Przyszło mi niedawno podejmować decyzję, czy w ramach POPC będzie podłączany właśnie taki budynek. Zabytek, który nie przypomina już pałacu. Skromna klatka prowadzi do prywatnych mieszkań. Całość funkcjonuje jak jeden z typowych wiejskich bloków po PGR. Budynek oddalony jest o 100 m od najbliższej zabudowy, przy lokalnej drodze, w jednej z tych wsi w zachodniopomorskim, w których jedynym zasobem jest cisza i znaczna odległość od cywilizacji. Z jednej strony wiem, że jeśli nie teraz, to pewnie przez wiele lat, tych sześć rodzin, nie doczeka się już dobrego internetu. Pośród łąk i lasów nawet radio milczy.
Z drugiej strony cały system prawny, mocno zniechęcają. Zwyczajnie szkoda czasu i energii na zabytek. Zwyczajnie się nie chce. Podobnym kosztem, bez trwających miesiącami postępowań administracyjnych (z ogromnym ryzykiem ostatecznego niepowodzenia), bez dziesiątków bezsensownych, dodatkowych papierów, można podłączyć inny adres by dopiąć umowę z inwestorem. Region prężnie rozwija się w turystyce, ale już kilka kilometrów od większej miejscowości czas stanął w miejscu. Ludzie często dzwonią. Upewniają się czy ich dom jest ujęty w planach budowy. Dzwonią też rozgoryczeni i sfrustrowani, a czasem desperacko i bezkompromisowo szukający wszelkiej pomocy, gdy okazje się, że nie ma takiej możliwości. Zależało nam, by takich sytuacji było jak najmniej.
Czasami udaje się pójść na skróty. Tym razem urząd stanął okoniem, a antywykluczeniowe warunki POPC na podłączenie budynków wielorodzinnych stały się ostatnim gwoździem do trumny.
W ostatnich latach doczekaliśmy wielu uproszczeń administracyjnych. Niestety, obiekty wpisane do rejestru zabytków objęte zostały osobnymi punktami w Prawie budowlanym. W ramach wyjątków, budowa przyłączy do budynków położonych na obszarze objętym rejestrem zabytków zawsze wymaga zgłoszenia robót, a budowa przyłącza do pojedynczego budynku zawsze wymaga uzyskania decyzji o pozwoleniu na budowę.
Sytuacja staje się wyjątkowo niefortunna, jeżeli rejestrem zabytków objęty jest „dworek” czy „pałac”. Najczęściej jest to całe założenie architektoniczne, obejmujące główny budynek oraz ogrody, budynki gospodarskie czy bramy. W takich sytuacjach, zazwyczaj udaje się przyjąć argument, z jest to „obszar” objęty zabytkiem. Poza standardowymi procedurami, projektant dokonuje zgłoszenia budowy i to teoretycznie jedyna uciążliwość. Niestety są też wyjątki w postaci wyjątkowo skrupulatnych urzędników i (lub) sytuacji, kiedy z całego kompleksu pozostał tylko ten centralny budynek.
W takiej sytuacji przyszło nam podejmować decyzję, czy odpuścić, czy brnąć w tym ciągu administracyjnych absurdów.
Po konsultacji z wydziałem urbanistyki i budownictwa zapadła decyzja, że najszybciej i najbezpieczniej będzie złożyć wniosek o pozwolenie na budowę. Urząd bezkompromisowo skłaniał się ku interpretacji, że z powodu braku innych obiektów nadających się do ochrony, ochroną prawną objęty jest ten ocalały budynek (nie obszar).