Zabytek cyfrowo wykluczony

Oba postępowania w tym przypadku różnią się kosmetycznie, więc szkoda było czasu na przepychanki i zaognianie komunikacji. Naiwnie byliśmy przekonani, że na tym koniec.

W regulaminowym terminie urząd poddał wniosek ocenie i zwrócił się do projektanta z wezwaniem do uzupełnienia dokumentacji o decyzję o lokalizacji inwestycji celu publicznego. Trudno dyskutować, z takim oczekiwaniem. Urządzenia telekomunikacyjne od lat budowane są bez decyzji (DoLICP) – na tej podstawie, że nie wymagają pozwolenia na budowę. Jeśli więc wejście przyłączem do budynku wymaga pozwolenia na budowę, to samo przyłącze prowadzone po działce budynku wymaga decyzji o lokalizacji.

Podsumowując, budowa przyłącza do tego typu domów z historią wymaga dodatkowo:

   • uzyskania opinii Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków,

   • uzyskania pozwolenia Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na prace przy zabytku,

   • uzyskania decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego (lub wypisu i wyrysu z miejscowego planu zagospodarowania),

   • uzyskania pozwolenia na budowę.

Trzy z wymienionych wyżej decyzji administracyjnych są odpłatne. Koszty sumują się do ponad 800 zł bez opłat za pełnomocnictwa i kosztów notarialnych kopii załączników. Dwie ostatnie procedury, przez wzgląd na konieczność konsultacji między urzędami oraz obowiązek podania treści decyzji do konsultacji, mają przewidziane 65 dni na realizację. Dodatkowo samo wykonanie prac budowlanych z pozwoleniem na budowę wymaga obecności kierownika budowy z uprawnieniami, prowadzenia książki budowy i dokonania zgłoszeń w nadzorze budowlanym.

Gdyby ten, z pozoru, zwyczajny dom na skraju wsi nie był zabytkiem skończyłoby się na uzyskaniu zgody zarządcy drogi i podpisaniu umowy ze wspólnotą.
Nadmierna ochrona szkodzi

Wyjątkowo frustrująca jest bezsensowność tych drogich i czasochłonnych procedur. Jedynym organem, który może wnieść merytoryczną wartość do budowy takiego przyłącza jest konserwator zabytków. Mógłby wpłynąć pozytywnie na dobór trasy, technologii wykonania czy materiałów w obrębie budynku. Ogrom wątpliwości budzi natomiast wymóg uzyskania pozwolenia na budowę, a tym bardziej uzyskania DoLICP. W świetle pozostałych przepisów i samej technologii telekomunikacyjnej, oba postępowania sprowadzają się do oceny poprawności złożonych wniosków! Nie znajduję ani jednej przesłanki, w której urzędnik byłby w stanie pozytywnie wpłynąć na jakość wykonania, bezpieczeństwo czy porządek publiczny. Po co więc to wszystko? Najwidoczniej po nic. Paragraf 22.

Z wielu powodów nie zdradzam, jak kończy się ta historia. Piszę, by pokazać, jak źle dobrana ochrona, powoduje więcej zła niż jej brak. W tej kwestii, życzę specjalistom od legislacji więcej uważności, a urzędnikom w wydziałach administracji budowlanej więcej zdrowego rozsądku.

Tej samej autorski czytaj także:

  1. Mapy do projektów i na budowę – starać się, czy się nie starać?
  2. Samowole budowlane

AUTORKA

Specjalistka w zakresie prawa budowlanego i przygotowaniem sieci do budowy. Od 15 lat związana z projektowaniem i koordynacją zadań przy inwestycjach światłowodowych, dla dużych i małych operatorów telekomunikacyjnych.