Rzeszów, to miasto, w którym konkurencja na rynku internetowym jest bardzo duża, ale ISP mają silną pozycję. Takie firmy, jak Skyware, Data-com, Citynet, czy Novaia pozyskiwały dotacje z funduszy unijnych w poprzedniej perspektywie finansowej, co pozwoliło im się szybko rozwijać i budować sieci nie tylko w stolicy Podkarpacia, ale i w innych miejscowościach, lub też wejść do Rzeszowa z innych miejscowości.
To jednak Voice Net został dostrzeżony w tegorocznej liście „58 diamentów województwa podkarpackiego” miesięcznika Forbes, gdzie został sklasyfikowany na 12 pozycji wśród firm o przychodach rocznych 5-50 mln zł. Z listy wynika, że przychody podkarpackiego ISP 2014 r. wynosiły 13,3 mln zł, a wzrost wartości firmy w latach 2012-2014 Forbes oszacował na 38,9 proc.
– Voice Net, to firma rodzinna, będąca własnością moją i mojej żony – mówi Mariusz Cząstkiewicz, wiceprezes Voice Netu. Funkcję prezesa pełni jego żona Lucyna Cząstkiewicz. – Po wejściu na giełdę nie chcemy rezygnować z kontroli na firmą. Zamierzamy oddać potencjalnym inwestorom kilkanaście procent udziałów. Pozyskane środki chcielibyśmy wykorzystać na dalszy rozwój i inwestycje – mówi Mariusz Cząstkiewicz.
Apetyt na nowe projekty w Voice Netcie rozbudził m.in. projekt dofinansowany z programu 8.4 POIG, dzięki któremu firma wybudowała sieć światłowodową w czterech miastach: Nisku, Ropczycach, Przemyślu i Lubaczowie. Wartość projektu, to 5,6 mln zł, z czego 70 proc. przypadło na dofinansowanie unijne. Zgodnie z założeniami projektu operator podłączył do internetu 2,7 tys. klientów.
Voice Net startował też w konkursie na budowę sieci ostatniej mili w Polsce Wschodniej (organizowanym przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości). Bez powodzenia. Złożył także sześć wniosków w pierwszym konkursie 1.1 POPC, na żaden jednak nie dostał dotacji. Firma złożyła protesty w każdym przypadku. Na razie wiadomo, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał jej rację w sprawie odrzuceniu wniosku w 1.1 POPC na powiat bieszczadzki z powodu rzekomo nieprawidłowych kilku punktów adresowych. Ponieważ na ten obszar nie było konkurentów, to operator ma znowu szansę na dofinansowanie.
– W przypadku trzech wniosków zarzucono nam, że zbyt optymistycznie oszacowaliśmy przyszłe przychody, a w przypadku dwóch pozostałych z powodu rzekomych nieprawidłowości adresowych. Nie odpuszczamy i walczymy – mówi Mariusz Cząstkiewicz. Jednak inaczej, niż w powiecie bieszczadzkim, na wszystkich pozostałych obszarach zostały już wybrane inne firmy.