Pierwotne założenia Działania 1.1 Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa sprzed ok. 1,5 roku mówiły o czterech (lub więcej) naborach. Małych i dużych na przemian, by rozłożyć proces inwestycyjny w czasie, by sprawdzić efektywność obu modeli, a równocześnie by środki były dostępne dla wszystkich uczestników rynku. Trudno znaleźć racjonalny powód dla zmiany tych założeń.
Tym bardziej, że w kuluarach konsultacji POPC niemal wszyscy operatorzy jednoznacznie potwierdzają, że mniejsze obszary są bezpieczniejsze inwestycyjnie. POPC operuje listami tysięcy punktów adresowych, na trasie do których trafia się na różnorodne uwarunkowania własnościowe i przeszkody terenowe. Na większym obszarze jeden, lokalny problem może zablokować rozliczenie całej dużej inwestycji.
Agregacja projektów do obszarów tak dużych, jak NUTS3 – również technologicznie nie daje żadnych korzyści. Duże inwestycje sieciowe, to i tak suma mniejszych węzłów skoncentrowanych wokół koncentratora optycznego (OLT), czy lokalizacji nadajnika radiowego (BTS) obsługujących abonentów na ograniczonym obszarze. Z uwagi na realny zasięg takich węzłów, poziom gminy jest znacznie bardziej logicznym punktem odniesienia do planowania inwestycji szerokopasmowych. Skąd zatem nacisk na koncepcję NUTS3?
Dla administracji ważne są wskaźniki, którymi są rozliczane przez instytucje nadrzędne. Należy do nich krzywa wydatkowania, która definiuje minimalne progi wydawania środków w kolejnych latach każdego programu operacyjnego.
POPC został ostatecznie zaaprobowany przez Komisję Europejską 5 grudnia 2014 r. Wówczas ruszył 3-letni okres wyznaczający pierwszy próg krzywej wydatkowania na 2017 r. To o rok wcześniej, niż w pozostałych programach operacyjnych. I dlatego Ministerstwu Cyfryzacji spieszy się z realizacją POPC. Tym bardziej, że – niestety – dotychczasowe efekty naborów POPC w zakresie e-administracji okazały się dalekie od oczekiwań.
Kolejne nabory w Działaniu 2 – jeśli dobrze zrozumiałem przebieg dyskusji w czasie czerwcowego KM POPC – zostały w zasadzie zamrożone. W efekcie cały ciężar realizacji krzywej wydatkowania w POPC ma zrealizować planowany na jesień 2. konkurs Działania 1.1. na budowę sieci telekomunikacyjnych w białych plamach.
Koncepcja uruchomienia hurtem 3 mld złotych w ramach jednego naboru opiera się więc nie tylko na chęci uproszczenia pracy administracji publicznej w myśl zasady: „duże wnioski, to mniej pracy”. Jak sądzę, chodzi również o potrzebę zapewnienia realizacji krzywej wydatkowania. Tylko, czy ten efekt zostanie osiągnięty?
W zaproponowanej wstępnie formule nie ma na to żadnych gwarancji. Wyzwanie pod względem logistycznym jest bowiem olbrzymie – okres realizacji projektów ma trwać 3 lata. Dodatkowo wszystkie szkoły mają zostać podłączone w ciągu 12 miesięcy (choć wydaje się, iż resort cyfryzacji powoli przyjmuje do wiadomości, że to nierealne). Większy projekt, to potencjalnie również większe problemy.
Propozycja obszarów konkursowych na poziomie gmin nie ma źródła w ambicjach MŚP. Dla inwestycji telekomunikacyjnych jest po prostu najbardziej naturalne z uwagi na technologię, ramy czasowe i organizację procesu inwestycyjnego, którego istotnym elementem jest proces uzgodnień i projektowania. Gminy są naturalnymi obszarami inwestycji własnych operatorów na obszarach wiejskich. Taki model inwestycji został sprawdzony i „oswojony” przez instytucje organizujące nabory oraz przez beneficjentów.
Tymczasem planowana obecnie przez Ministerstwo Cyfryzacji formuła jesiennych konkursów przesądza zaadresowanie wszystkich środków do ograniczonej liczby kilku największych operatorów i dodatkowo – zapewne – do grupy rozmaitych spółek celowych mających odpowiednie gwarancje finansowe.