Transakcja nie kończy się na podpisaniu umowy

Rośnie liczba przejęć na polskim rynku telekomunikacyjnym. Jak wygląda specyfika tych transakcji od strony formalnej, rozmawiamy z Mirosławem Fiałkiem, założycielem kancelarii MFW Fiałek, która doradza telekomom w przejęciach. Z jego punktu widzenia, jest to segment perspektywiczny i wzrostowy jeszcze przez dłuższy czas. Zwraca on uwagę na subtelności, którymi charakteryzują się M&A w obszarze telko, gdzie obecnie na ogół duże firmy ogólnopolskie kupują małych, lokalnych graczy. Chociaż nie tylko.

Mirosław Fiałek, założyciel i partner kancelarii MFW Fiałek.
(źr. TELKO.in)

TELKO.in: Pośród referencji, jakie publikuje kancelaria jest doradztwo przy zakupie spółki Phobos przez P4. To był początek przygody z rynkiem telekomunikacyjnym?

MIROSŁAW FIAŁEK, partner kancelarii MFW Fiałek: Dla mnie osobiście początkiem tej przygody był udział w procesie zakupu sieci Aster przez UPC. Kancelaria, w której wówczas byłem zatrudniony doradzała nabywcy. Później pomagaliśmy w transakcji zbycia części infrastruktury tych sieci kablowych, co było jeszcze bardziej złożoną operacją, niż samo przejęcie przedsiębiorstwa.

A już we własnej kancelarii?

W roku 2017 pracowaliśmy dla UPC przy projekcie akwizycyjnym (który ostatecznie nie doszedł do skutku, co też się zdarza). Później kilkukrotnie pracowaliśmy tym klientem, a następnie rozpoczęliśmy współpracę z P4, z którym to partnerem przeprowadziliśmy kilka bardzo ciekawych projektów.

Na ile sektor telekomunikacyjny waży w biznesie kancelarii?

W ciągu ostatnich dwóch lat coraz więcej. Zrealizowaliśmy pięć transakcji, z których każda trwała po kilka miesięcy i angażowała duże zespoły. Projekty miały swoją specyfikę: po jednej stronie była duża międzynarodowa korporacja, a po drugiej prywatni właściciele z bardzo różnymi oczekiwaniami i mocno związani ze spółkami.

To są ostatnie lata. A jakie było znaczenie telko na początku działalności kancelarii?

Kancelaria specjalizuje się w doradztwie transakcyjnym. Rynek M&A w Polsce nie jest na tyle rozwinięty, aby możliwe było skupienie się tylko na jednej branży. Dlatego na początku działalności przeważały projekty dotyczące sektora medycznego, który wciąż pozostaje dla nas niezwykle istotny, podobnie jak sektor telekomunikacyjny oraz IT. Jesteśmy gotowi doradzać firmom z różnych branż, o ile uznamy, że nasze doświadczenie jest wystarczające. Muszę przyznać, że kiedy kilka lat temu przeprowadzaliśmy wspomnianą transakcję dla UPC, rynek telekomunikacyjny nie wydawał się tak obiecujący jak dziś.

Jednak konsolidacja na rynku telko trwa odkąd pamiętam…

To prawda, ale stosunkowo nowym zjawiskiem jest zainteresowanie lokalną infrastrukturą na taką skalę, jak obecnie. W ostatnim czasie obserwujemy wzrost aktywności dużych podmiotów oraz rosnący popyt z ich strony. Jak wspomniałem, perspektywa seryjności projektów jest dla nas bardzo atrakcyjna. Takie możliwości daje nie tylko telekomunikacja, ale z pewnością jest to jeden z ciekawszych, konsolidujących się obecnie rynków w Polsce.

Ile przynosi obrotów kancelarii?

W ubiegłym roku zrealizowaliśmy około 70 projektów, w tym kilka w sektorze telekomunikacyjnym. Żaden sektor nie stanowi dominującej części naszej działalności.

Spodziewa się pan wzrostu w telekomunikacji?

Z pewnością. Na rynku działa ok. 2-3 tys. aktywnych podmiotów i ich konsolidacja jest nieunikniona.

Jak wygląda kuchnia działalności kancelarii transakcyjnej?

Chcąc skutecznie działać w tym obszarze, staramy się być na bieżąco z informacjami o podmiotach aktywnie dążących do przejęć. Monitorujemy rynek i ‒ na ile to możliwe ‒ wiemy o potencjalnych projektach zanim jeszcze wejdą w fazę realizacji. Zdobycie zaufania konkretnego klienta często skutkuje tym, że zaprasza nas do kolejnych projektów lub poleca innym inwestorom. Sami również działamy proaktywnie ‒ po jednej lub drugiej stronie transakcji ‒ kiedy wiemy, że projekt może pojawić się na horyzoncie.