– Wydaje mi się, że w tym konkretnym przypadku zawinił brak pomysłów na inne wykorzystanie 3D do czegokolwiek innego, niż tylko rozrywki. Jeżeli natomiast chodzi o rozwiązania sztucznej inteligencji, to z pewnością jesteśmy dopiero na początku drogi. Potrafimy zaprojektować inteligentne systemy rozpoznawania obrazków, czy liter, ale daleko nam jeszcze do systemu, który zdałby test Turinga – Tomasz Hodakowski.
– Mnie niepokoi inna sprawa: nadmierne upraszczanie i generalizowanie pojęć. Coś, co kiedyś nazywaliśmy uczeniem maszynowym, czy metodami statystycznymi dzisiaj już nosi miano „sztucznej inteligencji”. Zaczynamy tym mianem opatrywać coraz więcej zjawisk i narzędzi, a tym samym budzić coraz większe oczekiwania (i obawy). Obawiam się, że kiedy już zobaczymy realne zastosowania, to nastąpi rozczarowanie i zniechęcenie. Okaże się, że że „sztuczna inteligencja”, to ograniczone możliwości ekstrapolacji przez komputer. Właściwiej byłoby mówić, że urządzenia będą robił „to i to”, a nie że będą „inteligentne” – wyraził opinię dr Jan Chorowski.
– Tendencje do nadmiernych oczekiwań wobec technologii istniały od zawsze. Pamiętam, kiedy zapowiadano samochody i samoloty o napędzie atomowym. Nie mamy ich do dzisiaj. Jeżeli chcemy uniknąć rozczarowania, to nie obiecujmy „sztucznej inteligencji”, która sugeruje urządzenie o potencjale i uniwersalności ludzkiego mózgu. Algorytmy AI sprawdzają się całkiem dobrze w jednych zastosowaniach, jak na przykład rozpoznawanie obrazu i mowy. To nie znaczy, że sprawdzą się we wszystkich innych. Widzę tutaj analogie z technologiami blockchain, którymi również się zachłyśnięto. To jest bardzo ciekawa technologia, która sprawdza się dobrze w wielu zastosowaniach, ale nie w każdym. W niektóre wpychana jest na siłę, co pewne przedsiębiorstwa (zwłaszcza start-upy) zaczynają boleśnie odczuwać – powiedział dr Adam Kozakiewicz. – Jeżeli chodzi o sztuczną inteligencję, to jesteśmy na bardzo ciekawym etapie. Na pewno czujemy potrzebę kontroli nowych rozwiązań. To ten symboliczny człowiek, biegnący z flagą przed autonomicznym samochodem. W praktyce przekłada się to na konieczność stałego monitorowania drogi przez kierowcę samochodu z autopilotem. To ciekawy paradoks, bo człowiek akurat słabo się nadaje do zadań, które nie wymagają zaangażowania tylko biernego uczestnictwa. Inaczej niż maszyna.
– Sztuczna inteligencja, to bez wątpienia bardzo ciekawa koncepcja o licznych zastosowaniach, która wiele przemodeluje w świecie, ale raczej nie ma obawy o realną konkurencję z ludzkim umysłem i rozwój świata w kierunku wizji, jaką znamy z filmu „Terminator” – zakonkludował dyskusję Marcin Bochenek.
oprac. ł.d.