Podobną argumentację MC przedstawiło na nasze pytanie.
– Ani podmioty odpowiedzialne za nabory w KPO i FERC, ani gminy ogłaszające własne konkursy finansowane z Funduszu nie mogą mieć pewności, że znajdą się wnioskodawcy skłonni ubiegać się o dofinansowanie, albo że zostaną wyłonieni beneficjenci. Stąd obszary gmin z Funduszu zostały uwzględnione w naborach KPO i FERC na wypadek, gdyby w gminnych konkursach ziściło się to ryzyko, a w KPO i FERC – nie – napisało biuro prasowe ministerstwa.
Nie ma powodu, by tę argumentację odrzucać. Co więcej, intencja by pierwszeństwo miały projekty gminne daje szansę na poczynienie oszczędności w KPO/FERC i alokowanie tych środków na dodatkowe punkty adresowe w innych częściach kraju. Oczywiście warto pamiętać, że skala KPO/FERC jest nieporównanie większa – projekty ogólnopolskie, to około 7 mld zł, a projekty gminne z Funduszu Szerokopasmowego – około 40 mln zł. Potencjalne oszczędności to promile wartości programów ogólnopolskich.
O ile jednak z punktu widzenia administracji samorządowej i centralnej problem wydaje się ominięcia, o tyle na lodzie mogą zostać niektórzy z beneficjentów KPO/FERC. Teoretycznie CPPC może odmówić im dofinansowania punktów adresowych objętych projektem gminnym. Nie muszą jednak tego przyjąć dobrze. W takim Mszczonowie operator może stwierdzić, że zaplanował i przekalkulował budowę sieć na prawie 4,4 tys. punktów adresowych, a ostatecznie otrzyma dofinansowanie na projekt o połowę mniejszy. Dla opłacalności lokalnej inwestycji nie będzie to bez znaczenia.
Nie jest dla nas również jasne, jaka może być podstawa prawna odmowy dofinansowania części punktów adresowych zgłoszonych we wnioskach KPO. I, jak się nam wydaje, nie ma takiej jasności również po stronie administracji.
Biorąc pod uwagę już sam ten czynnik niepewności, źle się stało, że projekty gminne i ogólnopolskie realizowane są w tym samym czasie. Logiczniej i efektywniej było by, gdyby następowały sekwencyjnie, uzupełniając pozostałe luki w zasięgu sieci. Wątpliwe, aby instytucje zarządzające programami szerokopasmowymi nie zdawały sobie sprawy z potencjalnej kolizji projektów gminnych i krajowych. Najbardziej prawdopodobne, że omawiana sytuacja wynika z niemożności dotrzymania pierwotnych harmonogramów. Jak również z opieszałości po stronie samorządów – jak informuje MC, niektóre z nich w ogóle nie zaczęły jeszcze swoich projektów, chociaż kończy się trzeci kwartał od zawarcia umów o dofinansowanie.
Tytułem dygresji można dodać, że z analiz list adresowych w Mszczonowie wynika, że w ramach lokalnych konsultacji gmina znalazła jeszcze 265 adresów do podłączenia, których nie było na listach z centralnych baz danych. Niby to niewiele, bo niespełna 6 proc. wszystkich adresów. Niemniej widać, że władze samorządowe są w stanie poprawić jakość baz danych białych adresów, co od kilku lat stanowi bolączkę i jeden z podstawowych mankamentów publicznych programów budowy sieci.