Na początku lipca tego roku brytyjska sieć mobilna EE przywróciła opłaty roamingowe dla swoich klientów podróżujących po krajach Unii Europejskiej. Niedługo potem to samo zapowiedziało brytyjskie 02. Rynek wstrzymał oddech w oczekiwaniu, czy to wstęp do strategicznej wolty brytyjskich MNO, którzy długo utrzymywali, że brexit niczego nie zmieni w ich polityce roamingowej. Sprawa nie jest jeszcze całkiem oczywista, ale ostatnio na przywrócenie płatnego roamingu os stycznia 2022 zdecydował się także Vodafone. Brexit, to w ostatnich miesiącach jedno z ważniejszych wydarzeń na tym rynku. Kolejnym będzie planowana na przyszły rok prolongata rozporządzenia roamingowego. Tymczasem ruch powoli odbija się po pandemicznej zapaści.
Ostatecznie na dzisiaj EE wprowadziło opłatę 1-2 funty za usługi roamingowe dziennie. Podobnie będzie od stycznia w Vodafone'ie. W O2 i Three dostępne są pakiety usług roamingowych, w tej drugiej sieci zredukowane jakiś czas temu z 20 GB na 12 GB. Na razie podwyżka detalicznych cen roamingowych przez brytyjskich MNO w żaden sposób nie zmieniła ich polityki hurtowej. I prawdopodobne, że nie zmieni.
– Jak pamiętamy droga do brexitu była wyboista i kręta. Przedsiębiorstwa w różnych branżach gospodarki nie miały jasności, jak będą wyglądać ich relacje z partnerami na Wyspach. Nie inaczej wyglądało to w środowisku operatorów mobilnych. Sytuacja częściowo wyjaśniła się, kiedy brytyjscy MNO oficjalnie zakomunikowali, że po brexicie planują zachować zasadę roam-like-at-home dla swoich klientów. W tej sytuacji trudno byłoby im odejść od regulowanych stawek we własnych cennikach hurtowych. Gdyby je podnieśli, zaistniałoby ryzyko retorsji ze strony partnerów roamingowych, a zatem koszty RLAH znacząco by wzrosły po ich stronie – mówi Robert Kondraciuk, dyrektor hurtu międzynarodowego i roamingu w P4, operatorze sieci Play.
Ciekawostka, że podczas jednego ze spotkań poświęconych konsultacjom następstw brexitu padło ze strony rządowej, że jeżeli przywrócona zostanie kontrola graniczna i zablokowany z tego powodu ruch transportowy na granicy francusko-brytyjskiej, to co czwarty z oczekujących w kolejce kierowców TIR-ów będzie Polakiem.
Nie jest jasne, czy na ówczesną ustępliwą postawę MNO z Wysp wpłynęły jakiekolwiek naciski brytyjskiego rządu, czy konstatacja, że zachowanie RLAH jest dla nich biznesowo korzystne (lub nie do uniknięcia). W każdym bądź razie wszyscy oni zgodzili się utrzymać hurtowe stawki na poziomie stawek regulowanych – także w ofercie komercyjnej, jaka miała zacząć obowiązywać po brexicie. Przynajmniej dla części partnerów brytyjskich sieci (a może dla całego rynku) hurtowa eurooferta obowiązuje do końca bieżącej regulacji roamingowej, czyli do połowy przyszłego roku.
– Spodziewam się, że jeżeli obie strony uszanują swoje interesy w hurcie i w detalu, to osiągnięte obecnie warunki mają szansę się utrzymać. Oba rynku tworzą systemem naczyń połączonych – mówi Robert Kondraciuk.
Utrzymanie niskich cen hurtowych daje przecież większą przestrzeń dla marży detalicznej z czego skorzystali zarówno brytyjscy, jak i polscy operatorzy. W polskich sieciach RLAH na roaming w Wielkiej Brytanii już nie obowiązuje i ceny realnie wzrosły chociaż różnie to wygląda w różnych ofertach. Trudno jeszcze wyłapać wyraźny trend w zachowaniu klientów: ograniczą zużycie usług, czy nie ograniczą. Wpływają na to bowiem dodatkowe czynniki, jak postbrexitowe decyzje Polaków mieszkających na Wyspach oraz restrykcyjne zasady kwarantanny dla przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii.