REKLAMA

Przygraniczny ruch mobilny pod kontrolą

Mobilny nadajnik sieci Orange Polska w Horodle.
(źr. Orange)

– Masowy napływ użytkowników telefonów na granicę powoduje, że nie tylko rośnie obciążenie sieci, jak i jej zajętość. Jak wiadomo, w nowszych generacjach systemów mobilnych istnieje zjawisko „oddychania” komórki, a więc skracanie zasięgu sygnału wraz z rosnąca liczbą podłączonych terminali – mówi przedstawiciel jednego z MNO.

– Prace nad uruchomieniem dodatkowych stacji przy granicy trwają. Jest procesowane kilkanaście dodatkowych stacji mobilnych. Ma to na celu zapewnić ciągłość usług na wypadek jeszcze większego ruchu. Przed uruchomieniem mobilnych stacji, konieczne jest jednak uzyskanie pozwolenia z Urzędu Komunikacji Elektronicznej – przypomina Ewa Sankowska-Sieniek.

Operatorzy próbują zwiększać pojemność istniejących lokalizacji sieciowych poprzez dokładanie dodatkowych sektorów antenowych, jak również poprzez uruchamianie sygnału na kolejnych częstotliwościach radiowych.

– Uruchomiliśmy dodatkowe warstwy pojemnościowe LTE na kilku do tej pory istniejących stacjach, aby poradzić sobie z wysokim zapotrzebowaniem na usługi transmisji danych – mówi Jakub Chajdak.

– W ubiegłym tygodniu dokonaliśmy rekonfiguracji istniejących przygranicznych stacji bazowych. Ta operacja miała na celu zwiększenie zasięgu i poprawienie przepustowości naszych stacji w pasie przygranicznym. Dokonaliśmy modyfikacji w ramach wcześniej wykorzystywanych zakresów częstotliwości, a ponadto na części stacji uruchomiono dodatkowo zakresy częstotliwości – mówi Ewa Sankowska-Sieniek.

W kontekście wykorzystania dodatkowych częstotliwości operatorzy najczęściej przywołują pasmo 2600 MHz, którego szerokimi blokami dysponują wszyscy czterej po aukcji z 2015 r. (każdy ma 2 x 20 lub 2 x 15 MHz pasma). Tutaj pojawia się jednak problem formalny, ponieważ pasmo 2600 MHz nie jest skoordynowane z Ukrainą, a więc nie tylko jakikolwiek nowy nadajnik, ale i rekonfiguracja parametrów już działających urządzeń wymaga szczegółowych ustaleń ze służbami radiokomunikacyjnymi naszych sąsiadów. Co jest obecnie utrudnione. Wiadomo, że operatorzy razem z Urzędem Komunikacji Elektronicznej szukają sposobu na rozwiązanie tego problemu.

– Na trwającym właśnie spotkaniu [BEREC – red.] zaapelowaliśmy o pilne przejrzenie porozumień międzynarodowych dotyczących pracy stacji bazowych w obszarach przygranicznych, aby w sytuacjach kryzysowych móc sprawnie rozbudowywać pojemność sieci komórkowych – podawał w ubiegłym tygodniu na Twitterze regulator.

Nie ma na razie informacji, aby problem został rozwiązany. Tymczasem fala uchodźców raczej nie będzie w najbliższych dniach opadała, ale może nawet wezbrać. Co prawda, jak na razie wydaje się, że relokacja z rejonu przygranicznego odbywa się dosyć sprawnie.

– Zagęszczenie kart SIM z ukraińskich sieci komórkowych widać przede wszystkim w rejonie granicznym i długim pasem przez południową Polskę aż do granicy niemieckiej. Takie miasta jednak jak Warszawa, Kraków i Wrocław po prostu już „świecą” na czerwono od zagęszczenia ukraińskich SIM. Zaczynamy je także widzieć w mniejszych miejscowościach – mówi nam przedstawiciel jednego z operatorów.

Nie wydaje się jednak, aby obsłużenie ruchu generowanego przez napływających do Polski ukraińskich użytkowników w głębi kraju miało stanowić dla polskich sieci jakiś problem.