Potęga tradycyjnych dostawców sprzętu bywa solą w oku operatorów telekomunikacyjnych (zwłaszcza sieci mobilnych). Z drugiej strony jest wiele firm, które chciałyby uszczknąć coś z wartego miliardy dolarów rynku. Dyskusje na temat cyberbezpieczeństwa, jak również zachwianie pozycji Huawei, może doprowadzić do głębokich zmian w modelu dostarczaniu sprzętu na rynek radiodostępu. Pod warunkiem, że nowe rozwiązania udowodnią swoją efektywność, nie tylko kosztową, ale także techniczną. Konkurowanie z „wygrzanymi” platformami zamkniętymi z pewnością nie będzie łatwe. Dlaczego się może udać? – rozmawiamy ze Sławomirem Pietrzykiem, prezesem i współzałożycielem firmy IS-Wireless, dla której zmiany na rynku mobilnym oznaczają biznesową okazję.
– Najsilniejszym dostawcom urządzeń telekomunikacyjnych przez wiele lat udawało się zaczarować rzeczywistość i przekonać, że technologia jest zamknięta w sprzęcie. Ta droga prowadzi na manowce – mówi Sławomir Pietrzyk, prezes i współzałożyciel IS-Wireless.
STEFAN KACZMAREK: Otwarte platformy mobilne stają się coraz bardziej gorącym tematem w branży telekomunikacyjnej.
SŁAWOMIR PIETRZYK: Branża ta (zwłaszcza segment mobilny) mierzy się obecnie ze zjawiskiem wykładniczego wzrostu obciążenia sieci przy – w najlepszym razie – minimalnym wzroście przychodów, jeżeli nie ich stagnacji. Ewidentnie potrzebuje nowych modeli zaopatrzenia w sprzęt sieciowy. Właśnie modeli otwartych.
STEFAN KACZMAREK: Ograniczając się tylko do publikacji na TELKO.in, można wspomnieć doniesienia na ten temat z Japonii, ze Stanów Zjednoczonych, z Włoch, czy z Niemiec. Pojawiają się prognozy, iż w 2025 r. 10 proc. całego rynku radiodostępu przypadnie na takie rozwiązania.
SŁAWOMIR PIETRZYK: …i że w roku 2030 rynek otwarty (często zwany Open RAN lub O-RAN) będzie już większy od rynku rozwiązań zamkniętych…
STEFAN KACZMAREK: Zgadza się. Jakie korzyści wnosi to rozwiązanie dla operatorów telekomunikacyjnych i dla całego rynku?
SŁAWOMIR PIETRZYK: Takie samo, jak w każdej innej branży, która dochodzi do ściany rozwojowej. Takich branż było w historii wiele: rynek komputerów 8-bitowych, czy też pierwszych mobilnych systemów operacyjnych. My najchętniej odwołujemy się do przykładu przemysłu samochodowego. Sto lat temu także był zdominowany przez kilku wielkich producentów, a każdy we własnym zakresie produkował wszystkie części składające się na samochód. Branża jednak ewoluowała i dzisiaj tak zwany producent samochodu w istocie składa go w całość z części dostarczanych przez wyspecjalizowanych dostawców. Przyjęcie standardów produkcyjnych umożliwiło partycypację w rynku samochodowym wielkiej liczbie podmiotów, co zwiększyło konkurencyjność, a zatem podniosło jakość i obniżyło ceny. Wygrani są wszyscy producenci w łańcuchu oraz klient końcowy. To jest właśnie model otwarty.
ŁUKASZ DEC: Dlaczego korzyści z modeli otwartych nie były dla branży mobilnej oczywiste … dajmy na to… 15 lat temu? Czynniki, które pan wspomniał mają charakter uniwersalny.
SŁAWOMIR PIETRZYK: Wskazałbym dwa uwarunkowania techniczne. Po pierwsze, perspektywę implementacji standardu 5G, który z natury rzeczy preferuje model otwarty. W specyfikacji ma określone standardy interfejsów i przewiduje takie funkcje, jak slicing [warstwowanie – red.], czyli możliwość używanie tej samej sieci do różnych typów klientów i różnych zastosowań. To znakomicie sprzyja budowie ekosystemu.
Po drugie, postępuje otwarcie infrastruktury IT, co ma swoje odbicie także w systemach telekomunikacyjnych. Rozwiązania otwarte pojawiły się już w rdzeniu sieci (zwracam uwagę na fakt przejęcia przez Microsoft spółki Affirmed Networks), a teraz docierają do radiodostępu.
Radiodostęp to kluczowy obszar, w którym działa największa liczba węzłów sieci mobilnej. Z uwagi na jego istotność w sieci oraz specyfikę długo panował dogmat niepodzielności elementów sprzętowych i software’owych. Stacja bazowa miała być monolitem.