Na klincz aukcji zmiana rozporządzenia?

Według naszych informacji sednem tego pomysłu jest przyznanie Prezesowi UKE prawa do zakończenia postępowania i wyłonienia listy zwycięzców, kiedy łączna wartość ofert osiągnie krotność cen wywoławczych. Mowa jest o 3- lub 4-krotności, czyli łącznie 4,8-6,4 mld zł, wobec niespełna 3,6 mld zł dzisiaj. To by znaczyło, że sama licytacja musiałaby potrwać jeszcze 1-2 miesiące, nie licząc czasu potrzebnego na nowelizację rozporządzenia. Na ten czas UKE prawdopodobnie spowolniłby jej tempo (do czego ma różne narzędzia). Wówczas aukcja mogłaby się skończyć w wakacje lub po nich.

Pamiętajmy, że inicjatywa jest obecnie po stronie polityków, a dla nich ważny jest kalendarz wyborczy. Najlepiej oczywiście, by aukcja zakończyła się pozytywnym rozstrzygnięciem. W przeciwnym razie lepiej by po cichu toczyła się do wyborów… i dalej. Najgorszy byłby "aukcyjny skandal" przed wyborami.

Pro publico bono?

Oczywiście, sam pomysł zmiany rozporządzenia w trakcie trwania postępowania wydaje się kuriozalny. To jak pisanie przepisów gry w piłkę nożną w przerwie meczu. Z punktu widzenia porządku społeczno-prawnego byłby to bardzo niebezpieczny precedens. Kolejną sprawą jest, czy tak zakończone postępowanie obroni się prawnie.

Zwolennicy zmiany rozporządzenia, liczą że tak. Po cichu mając nadzieję, że jeżeli efekt końcowy będzie strawny dla wszystkich lub większości uczestników, to mało komu będzie zależało na podważeniu niecodziennego trybu zakończenia postępowania. Nie należy zapominać, że obiekcje może mieć UOKiK, lub ewentualnie inne podmioty – np. potencjalni uczestnicy aukcji, którzy będą mogli dowodzić, że wzięliby udział, gdyby od początku znali zasady, i że ponieśli w związku z tym straty.

Z trzeciej strony wynik każdego postępowania częstotliwościowego, jak by nie zostało przeprowadzone, jest w Polsce podważany, ale jeszcze żadna decyzja rezerwacyjna nie została z tego powodu cofnięta. Każdy sąd z pewnością się zastanowi, zanim wyda wyrok, który spowoduje odcięcie od sieci kilku milionów abonentów. To zachęca do karkołomnych kroków.

Bez zmiany rozporządzenia Prezes UKE nie ma możliwości zakończenia, czy anulowania aukcji. Żaden dokument niczego takiego nie przewiduje. Jedynym sposobem byłoby unieważnienie postępowania na podstawie zapisów w Prawie telekomunikacyjnym o "efektywnym gospodarowaniu zasobami radiowymi" i odmowa wydania decyzji rezerwacyjnych. Pod względem prawnym byłby to krok jeszcze bardziej karkołomny, niż zmiana rozporządzenia, a na dodatek prawdopodobnie w kolizji z oczekiwaniami większości licytujących. Niemniej nie stanowiłby tak jawnego pogwałcenia zasady stanowienia warunków prawnych, jak zmiana rozporządzenia w trakcie trwania aukcji.

Brak zaufania i dobrych przepisów

Nie da się ukryć, że bez zmiany rozporządzenia szansa na pozytywne zakończenie aukcji jest ograniczona. Gdyby nawet ktoś ustąpił i pojawiła się szansa na kompromis, to wiążących ustaleń nie można dzisiaj zawrzeć.

Wydaje się, że większość uczestników woli fiasko, niż trwałą przewagę konkurentów, lub – co gorsza – "wystrychnięcie na dudka" przez nadmierną ufność. Do wiążących ustaleń potrzebne by było zaufanie pomiędzy licytującymi, a jego brak – obok wadliwości dokumentacji aukcyjnej – jest główną przyczyną klinczu, w jakim znalazło się to postępowanie.

KOMENTARZ

Rzadko komentujemy opisywane wydarzenia, ale tym razem trudne tego nie zrobić. Bardzo bym nie chciał wsiąść do pociągu i w trakcie podróży do Katowic się dowiedzieć, że bilet właśnie podrożał pięciokrotnie, ale wysiąść z pociągu nie można. Nie chciałbym się także dowiedzieć, że działalności gospodarczej nie da się już ani wyrejestrować, ani zawiesić, ale podatek dochodowy dla przedsiębiorców zostaje podniesiony do 60 proc. Zachowując proporcję, projekt zmiany rozporządzenia o aukcji ma właśnie taki charakter. Nawet, gdyby pasował większości uczestników postępowania... Nawet gdyby per saldo był korzystny dla abonentów... To by znaczyło, że nie ma żadnej trwałości prawnej, i że ze wszystkim - kiedy ktoś potrzebuje - coś da się zrobić. A to bardzo niebezpieczne! Po aukcji mogą przyjść nowe pomysły. Cel bardzo rzadko uświęca środki. Już chyba lepiej, żeby aukcja w ten, czy inny sposób się "wywróciła" i została przeprowadzona na nowo. ł.d.