Dodał przy tym, że najbliższy konkurs KPO będzie swego rodzaju papierkiem lakmusowym i sprawdzianem, na ile branża telekomunikacyjna jest przygotowane na efektywne zagospodarowanie unijnych środków na inwestycje szerokopasmowe. Nie pozostawił złudzeń, że dla Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej najważniejsze jest, by skonsumować i rozliczyć środki w terminie i nie za bardzo interesują go problemy operatorów.
Dla Wojciecha Szajnara, który po zakończeniu procesu podpisywania umów na projekty KPO/FERC, podsumowując konkursy, przyznał, że choć CPPC badała, dlaczego na wielu obszarach nie było chętnych do inwestycji, to nie da się ustalić jednego wspólnego mianownika, zaskoczeniem mogła być diagnoza przedstawiona przez Karola Skupnia, prezesa KIKE, w trakcie panelu o naborach KPO i FERC.
– My przeanalizowaliśmy problem 160 niezagospodarowanych w konkursach obszarów, na które nie startowali lokalni ISP i znaleźliśmy wspólny mianownik, dlaczego nie było chętnych do inwestycji – obwieścił Karol Skupień.
I przedstawił mapki z których wynikało, że w 86 proc. gmin (587 z 683) z obszarów bez wniosków KPO/FERC, inwestycje w ramach POPC prowadzili wcześniej duzi operatorzy. Teraz jednak nie byli zainteresowani, aby dogęszczać infrastrukturę. Inaczej natomiast sytuacja przedstawiała się na obszarach, gdzie sieci budowali lokalni ISP. Tam w 85 proc. gmin (502 z 590) dotacje z KPO i FERC na dogęszczenie sieci pozyskali operatorzy właśnie z tego sektora.
REKLAMA
Temat możliwości optymalizacji obowiązków podatkowych przez operatorów telekomunikacyjnych i tym samym, zmniejszenia ich dokuczliwości, na konferencji Krajowej Izby Komunikacji Ethernetowej przedstawiał Maciej Jojczyk, radca prawny w kancelarii Brightspot. Zwrócił uwagę, że obecnie operatorzy, którzy planują sprzedaż sieci mają korzystne rozwiązanie, jakim jest ustawa o fundacji rodzinnej, tj. mogą dokonać sprzedaży aktywów telekomunikacyjnych za pośrednictwem fundacji rodzinnej, co jest korzystne podatkowo. Ale to nie jest jedyna możliwość
Jeżeli powyższy temat Państwa zainteresował, zapraszamy do kontaktu.
– Ta zależność jest ewidentna. Dane UKE pokazują też, że mali i średni dostawcy internetu większą część swoich przychodów przeznaczają na inwestycje. Nadszedł więc czas, aby administracja bardziej zaufała operatorom z sektora MSP – apelował Karol Skupień.
Na tym samym panelu dyskusyjnym poruszenie i zdziwienie wywołała wypowiedź Mariusza Rokickiego, prezes firmy MX3, specjalizującej się w budownictwie telekomunikacyjnym.
Stwierdził on, że mitem jest jakoby firmy wykonawcze w Polsce nie były w stanie poradzić sobie ze skalą realizowanych inwestycji szerokopasmowych. Co jednak najbardziej wprowadziło wielu w zdumienie, to konstatacja prezesa MX3, że firmy wykonawcze wcale nie podniosły stawek przy wycenach projektów KPO i FERC. Inne doświadczenia ma jednak np. Nexera, która ocenia, z których inwestycji i obszarów będzie musiała zrezygnować w związku ze stawkami dyktowanymi przez wykonawców. Przedstawicieli Nexery nie było jednak w panelu i nikt nie pytał Mariusza Rokickiego, skąd jego przekonanie. Ten brnął dalej i stwierdził, że według niego największym zagrożeniem dla projektów nie są napięte terminy (teoretycznie do polowy 2026 r.), ale niedoszacowanie kosztów inwestycji przez operatorów.
Prezes MX3 przesłał po ukazaniu się relacji z konferencji wyjaśnine swej wypowiedzi.
– Dokonaliśmy około 100 wycen dla operatorów i za każdym razem okazywało się, że nasze szacunki były o ok. 15 proc. powyżej kosztów dofinansowanie. Ta rozbieżność może w przyszłości spowodować spore perturbacje przy realizacji wielu projektów. Nie wiem dziś, czy programy KPO i FERC są sukcesem czy porażką, ale warto obserwować, jak będzie wyglądać rynek telekomunikacyjny za 2-3 lata, Czy wszyscy operatorzy zrealizują do końca te inwestycje? Czy będą świętować sukces czy też będziemy świadkami kilku tragedii? – ostrzegał Mariusz Rokicki.
Wielu uczestników konferencji spodziewało się emocji na panelu dyskusyjnym o raportowaniu sieci telekomunikacyjnych na potrzeby administracji państwowej. Wszak to obowiązek, który w ostatnich latach napsuł krwi niejednemu operatorowi, kiedy to znacznie zwiększył się zakres informacji o swoich sieciach, które telekomy muszą przekazywać np. do UKE. W dodatku działanie Punktu Informacyjnego ds Telekomunikacji UKE budzi wiele zastrzeżeń.
Aneta Seremet, dyrektor Departamentu Strategii i Analiz w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej, szybko jednak przyznała, że większość pretensji jest jak najbardziej uzasadniona. Generalnie często muszą przekazywać zbyt wiele szczegółowych informacji, do zbyt wielu instytucji, a bazy administracji przetwarzają dane na tak różne sposoby, że potem wyniki w żaden sposób nie są kompatybilne.
– W bazach danych administracji interoperacyjność nie działa. Trudno z nich pozyskać wiarygodne dane, nie są one zbieżne, a często są wręcz sprzeczne. W efekcie trudno uzyskać prawdziwy obraz sytuacji – mówiła Aneta Seremet, obniżając szybko temperaturę dyskusji.
Przyznała, że model docelowy powinien wyglądać tak, jak proponują to operatorzy. Powinni przekazywać dane do jednego źródła, a różne jednostki administracyjnego pobierać potem stamtąd potrzebne im dane.