Klientów przybyło tylu, że rozliczanie płatności masowych za pomocą protez programistycznych z jednego konta głównego spółki nie dało się skalować, a ilość błędów i kłopotów przekroczyła akceptowalny poziom. Zwróciliśmy się zatem o uruchomienie tzw. Masowego Przetwarzania Transakcji (MPT). Niestety, bank nie potrafił tego wykonać przez ponad 3 miesiące, podczas których wymieniliśmy sporo kuriozalnej korespondencji. Doszło do tego, że pracownik banku ze swojego prywatnego konta próbował wysyłać nam dokumenty i programy do MPT, bo z kont pocztowych banku nie dawało się czegoś wysłać albo odebrać.
Po bezskutecznych próbach uruchomienia rozliczeń masowych odbyłem rajd po innych bankach, które odpytałem na okoliczność konta dla spółki z ograniczoną odpowiedzialnością z indywidualnymi wirtualnymi subkontami dla klientów. Ponownie byłem zaskoczony – banki nie są generalnie zainteresowane taką usługą! Zainteresowanie wykazał tylko jeden, ale było drogo, czy drugi (w trakcie załatwiania sprawy zlikwidowano prowadzący ją oddział i temat umarł), czy wreszcie trzeci – tradycyjny „marmur”, bynajmniej nie kojarzący się ze sprawnością i nowoczesnością. Ten ostatni uruchomił konto i masowe subkonta w ciągu dwóch dni (!), nie kasując gór prowizji za rozliczanie transakcji przychodzących.
Niestety, nie ma róży bez kolców – system transakcyjny przypominał zmurszałego i ociężałego dinozaura z responsywnością stron WWW wczytywanych przez modem 14,4 kb/s. I jeszcze the best of – wyłączenie wysyłania SMS informujących o transakcjach na rachunku nie jest możliwe przez infolinię, ani serwis transakcyjny. Trzeba iść do oddziału i złożyć odpowiednią dyspozycję! Wcześniej należało jednak wpisać SMS z banku na „czarną listę” w telefonie, bo w pierwszych dniach spływu płatności można było zwariować od informacji o każdej napływającej złotówce.
Na początki nie rozumiałem logiki, by na koncie z wirtualnymi rachunkami do płatności masowych uszczęśliwiać spółkę wysyłaniem SMS o płatnościach na telefon prezesa zarządu spółki. Po zwróceniu mi uwagi przez księgowość odnośnie opłat bankowych – już wiedziałem o co chodzi. To chciwość banku, który za te wszystkie wysłane SMS naliczył prowizję idącą w setki złotych. Poza jeszcze kilkoma „atrakcjami” (zwłaszcza mobilnym tokenem, czyli aplikacją generującą kody zabezpieczające) wszystko jakoś działa, a dzięki kontom wirtualnym ilość błędów w rozliczeniach spadła nam do zera.
Wrócę teraz do pożyczki szerokopasmowej. O przymiarkach do tego produktu wiadomo było mniej więcej od czerwca 2017 r. Mając coś wspólnego z Aliorem Bankiem, wypytywałem o ten produkt, ale nikt nie był w stanie udzielić sensownej informacji.