Pomijanie niektórych adresów przez operatorów prowadzących inwestycje w ramach 1.1 POPC okazuje się poważnym problemem. Mieszkańcom obszarów, gdzie budowane są sieci światłowodowe ze wsparciem unijnym nie podoba się, że ich domy i budynki nie trafiają do planów inwestycyjnych, podczas gdy sąsiedzi mogą się cieszyć szybkim łączem, które staje się szczególnie cenne w czasie pandemii, gdy pracuje się zdalnie, a dzieci skazane są na e-nauczanie.
Aneta Marchewka-Kuliś, odpowiedzialna w Urzędzie Komunikacji Elektronicznej za realizację zadań Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa podczas dzisiejszych warsztatów dla beneficjentów 1.1 POPC przyznała, że w ostatnim czasie do urzędu zwraca się coraz więcej osób z zapytaniami, czy ich adres zostanie objęty zasięgiem nowej sieci i kiedy to nastąpi? Interesuje ich też, gdzie mogą zgłaszać swoje potrzeby. Niestety nie dla wszystkich odpowiedź może być satysfakcjonująca.
Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele, ale nie wszystkie zdaje się dostrzegać Centrum Projektów Polska Cyfrowa, czy UKE.
− Od marca br. koresponduję mailowo z biurem, które projektuje sieć FTTH w ramach projektu 1.1 POPC „nowosądecki część B Orange Światłowód”. Mój adres był wśród podstawowych punktów do podłączenia FTTH w ramach tego projektu. Do przedwczoraj zapewniano mnie, że będę podłączony. Wczoraj okazało się, że mój adres, jak i kilka innych jednak zostaną pominięte ze względu na brak zgody właściciela jednej działki. Jestem po rozmowie z sołtysem i jesteśmy w stanie uzyskać zgodę właściciela na podwieszenie światłowodu. Jednak biuro projektowe twierdzi, że jest już za późno, ponieważ projekt został zaakceptowany i poszedł do realizacji. Smuci mnie fakt, że o takich rzeczach dowiaduję się pod koniec roku. Czujemy się pominięci, nikt nas nie poinformował wcześniej o takich problemach. Nie mamy możliwości wyboru innego operatora, gdyż tam działa tylko Orange, który oferuje tylko starą infrastrukturę i internet do 10 Mb/s. Jeśli się teraz nie uda nas podłączyć, to nie zostaniemy już w ogóle podłączeni do światłowodu − pisze do TELKO.in czytelnik (dane do informacji redakcji) z Bobowej (powiat gorlicki).
Joanna Antczak, naczelnik wydziału Geoprzetwarzania Danych i kierownik zespołu ds. wyznaczania i analizy obszarów interwencji w ramach struktury POPC w UKE podczas dzisiejszych warsztatów dla beneficjentów POPC tłumaczyła, dlaczego niektóre punkty adresowe są pomijane przez operatorów. Przypadek taki jak z Bobowej nie znalazł się jednak na liście najczęstszych tego typu przypadków.
Jak się okazuje, najpowszechniejszy powód jest banalny. Po prostu adresu nie ma w bazach adresowych Głównego Urzędu Statystycznego (NOBC − system identyfikacji adresowej ulic, nieruchomości, budynków i mieszkań) czy Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii (PRG − państwowy rejestr granic ). UKE więc nie może go umieścić na mapach białych plam. Winni tego stanu rzeczy mogą być gminni urzędnicy, bo nie zgłaszają adresów do tych baz. Czasami zdarza się, jak to było np. w przypadku adresu przy ulicy Błońskiej 48F w Bieniewicach (woj. mazowieckie), że w 2015 r. nie było go jeszcze w bazach, a w 2020 już się znalazł.
− Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że jest to nowy adres − tłumaczyła Joanna Antczak.
Nierzadko jednak okazuje się, że mieszkańcy chcieliby być objęci zasięgiem światłowodu budowanego ze wsparciem unijnym, ale według danych UKE tam już istnieje sieć dostępowa gwarantująca przepływność 30 Mb/s lub operator zgłosił, że zbuduje taką infrastrukturę ze środków własnych.
Czasami trudno mieszkańcom przełknąć taką pigułkę. Przykładowo miejscowość Gogolewo w woj. wielkopolskim została podzielona przez UKE na połowę i w połowie miejscowości operator może prowadzić inwestycję z POPC, a w drugiej nie i mieszkańcy muszą się tam zadowolić przepływnościami do 20 Mb/s.
− Przyczyną tego może być fakt, że niedaleko jest węzeł telekomunikacyjny i jest możliwe wybudowanie sieci ze środków własnych − mówiła Joanna Antczak.
Bo też kolejnym powodem, dlaczego określone punkty adresowe nie zostają zaznaczone na mapie białych plam jest bliskie sąsiedztwo z tzw. czarnymi obszarami (gdzie istnieje sieć szerokopasmowa gwarantująca przepływności co najmniej 30 Mb/s) lub też sąsiedztwo wcześniejszych inwestycji POPC.
Powodem nieumieszczania danego punktu adresowego na mapie może być też, że UKE uzna go za potencjalnie opłacalny dla inwestycji komercyjnych. Co to znaczy? Jak tłumaczyła Joanna Antczak, regulator przeprowadza analizę i bierze pod uwagę okres 15 lat. Jeśli po tym okresie inwestycja się zwraca, to znaczy, że nie ma powodu, aby wspierać ją dotacją.
− Środki z POPC przeznaczone są na budowę sieci w miejscach nieopłacanych − podkreśliła Joanna Antczak.