Przerabiałem to całkiem niedawno, próbując oglądać online transmisję z meczu. Było ciężko, mało komfortowo i udało się tylko na telefonie. Przy dużej skali działania na rynku treści wideo efektywność platformy DVB-T, czy DTH jest dzisiaj dużo wyższa, niż internetu.
Myślę jednak, że siła internetu tkwi w większej wolności wyboru treści zarówno dla klienta końcowego, jak i dla operatora platformy TV. W tradycyjnych kanałach utrwalone są tradycyjne – i mało lubiane – zachowania nadawców: pakietyzacja kanałów, oferowanie koszyków programowych itp.
Możliwość wyboru w internecie jest rzeczywiście większa. Można oglądać zarówno kanały TV, jak i konkretne pozycje programowe z bibliotek VoD. Przy czym, według mnie, to wcale nie musi oznaczać zagrożenia dla tradycyjnych kanałów dystrybucji. Bez trudu potrafię sobie wyobrazić świat mediów oparty z jednej strony na ofercie tradycyjnych kanałów liniowych w sieci DVB-T (zwłaszcza po konwersji do bardziej wydajnych technologii), a z drugiej strony na ofercie VoD w internecie.
Sądzi pan, że nadawcy racjonalnie – dla długoterminowego powodzenia swojego biznesu – kształtują politykę sprzedaży i dystrybucji oferty?
Nie mam powodu sądzić, że jest inaczej. Nadawcy najlepiej znają rynek i widać, że bezustannie próbkują różne pola dystrybucji, sprawdzając ich efektywność. To są bardzo potężne przedsiębiorstwa, które dzisiaj mają większość atutów w ręku i w zasadzie wolność wyboru pól dystrybucji.
Rośnie podaż materiałów do dystrybucji w internecie?
Bez wątpienia, chociaż mówię to, jako obserwator rynku. Od kilku lat nie zajmuję się aktywnie pozyskiwaniem treści, więc nie wiem dokładnie jakie są dzisiaj warunki zakupu praw do dystrybucji internetowej. Kilka lat temu, to również było całkiem możliwe. Przynajmniej teoretycznie. Tylko że kosztowało bardzo dużo.
Z drugiej strony nie tak łatwo jest wejść z treściami do internetu. To wymaga bardzo poważnej pracy nad zapewnieniem praw licencyjnych i zbudowaniem odpowiedniej infrastruktury dystrybucyjnej, która pozwoli na odbiór sygnału przez użytkowników w różnych sieciach telekomunikacyjnych.
A platformy typu Youtube? Przejmują coraz więcej oglądalności, a – co do zasady – nie ma w tym środowisku, ani was, ani waszych tradycyjnych klientów.
To prawda. Ale ja uważam, że tego typu platformy będą zyskiwały na znaczeniu równolegle, a nie zamiast linearnej telewizji. To nie musi być medium zastępcze. Pamiętam ponadto dyskusje sprzed kilku lat, i opinie, że Youtube i małe ekrany, owszem, ale z czasem i upływem lat dla widza ważny staje się duży ekran przed kanapą w domowym salonie z rodziną.
Polscy nadawcy nie powinni mieć takiej platformy?
Jestem pewien, że takie pomysły były rozważane i najwyraźniej biznesowa analiza wypadła negatywnie. Konkurencja technologiczna z globalnymi graczami jest trudna. Drugiego Yuotube’a nie ma w żadnym kraju. Dla silnego nadawcy lepiej pozostać na polu, na którym jest najmocniejszy, czyli na produkcji atrakcyjnych treści.
Jak się zatem ustawia strategicznie Emitel wobec tych wszystkich zmian? Dzisiaj widać was tylko na jednym polu dystrybucji treści wideo.
To prawda, ale jak powiedziałem wcześniej nie zakładamy schyłku naziemnej telewizji cyfrowej. Zakładamy, że będzie to dalej – co najmniej – ważny kanał dystrybucji. W przypadku wdrożenia technologii DVB-T2 i zwiększenia pojemności pasma może się nawet wzmocnić. Pytaniem jest, czy pojawią się chętni, aby tam zaistnieć. Ostatni konkurs na zagospodarowanie multipleksu DVB-T każde sądzić, że tak. Drugim pytaniem jest, jak chętni poradzą sobie na tym rynku, i czy ewentualny sukces będzie trwały.