Internet ważny, ale DVB-T ważniejsza

Maciej Staszak, członek zarządu Emitela.
(żr.TELKO.in)

Macie czasem taką refleksję, że w dłuższej perspektywie biznes Emitela może się bardzo skurczyć, albo i nawet skończyć, ponieważ dystrybucja wideo przeniesie się do zupełnie nowych kanałów?

Maciej Staszak: Pewne zagrożenie jest, ale z pewnością nie demonizowałbym tematu i nie wieścił schyłku cyfrowej telewizji naziemnej. Oczywiście obserwujemy trend, który pokazuje, że dystrybucja treści się przenosi też do innych kanałów. To jednak nie znaczy, że nic w związku z tym nie możemy robić, i że siedzimy z założonymi rękami. Wręcz przeciwnie. Myślimy, jak zwiększyć atrakcyjność cyfrowej telewizji naziemnej. Pojawiają się nowe rozwiązania, które wspierają ten proces. Myślę tu o zmianie technologii nadawania z DVB-T na DVB-T2. HbbTv pozwoli połączyć w jakimś stopniu świat tradycyjnej TV z usługami interaktywnymi.

W średnioterminowej strategii macie zapisane konkretne działania?

Oczywiście, mamy analityczny rys możliwych scenariuszy wydarzeń i naszej reakcji. Z pewnością najbliżej nam do wdrożenia wspomnianego HbbTv, a następnie w kolejnych latach zmiana systemu nadawania z DVB-T na DVB-T2. Jeżeli chodzi o dominację świata internetu nad telewizją trochę trudno wskazywać na konkretne działania operacyjne, bo mówimy o zjawiskach, które mogą się wydarzyć w w ciągu 10 lat , albo , w ciągu 15 lat. I równie dobrze... mogą się w ogóle nie wydarzyć. Dla przykładu zwrócę uwagę, że wieszczona od lat śmierć linearnej telewizji naziemnej wciąż jakoś nie chce się zdarzyć.

Telewizja, czy może szerzej – wideo – nie przenosi się do internetu?

Przenosi się, to widać bardzo wyraźnie. Ale, jak na razie, oba kanały dystrybucji swobodnie ze sobą koegzystują. Rynek naziemnej telewizji – w ujęciu przychodów reklamowych – jest stabilny, a nawet z lekką tendencją wzrostową.

Tak samo widzieliście to wszystko z perspektywy grupy Cyfrowego Polsatu?

Cyfrowy Polsat patrzył na te zjawiska bardzo szeroko. Ulokował się w zasadzie w każdym możliwym polu emisji treści: dystrybucji satelitarnej, naziemnej, poprzez internet, przez urządzenia przenośne, przez dekodery...

To typowe dla nadawców o tak poważnej pozycji na rynku?

Nie wszyscy idą tak szeroko i tak kompleksowo, choć na całym świecie widać tendencje do lokowania treści w coraz to nowych kanałach dystrybucji. To konieczność, ponieważ absencja w którymś z nich odbija się na wynikach oglądalności, a to bezpośrednio przekłada się na przychody z rynku reklamowego, czy z rynku płatnych treści.

Dobrym przykładem jest strategia HBO, które całe lata temu było kanałem premium przypisanym do platformy Cyfry Plus. Dzisiaj nie tylko jest dostępne jako pakiet kilku kanałów liniowych na dowolnej platformie TV, ale ma jeszcze własny serwis „na życzenie”, dostępny zarówno na platformach operatorskich, jak i przez publiczny internet.

Myśli pan, że to ich może zaprowadzić do wyłącznie internetowej dystrybucji?

Nie wydaje mi się. Sądzę, że platformy operatorskie pozostaną ważnym i efektywnym kanałem dystrybucji treści. Zwróćmy uwagę, że dystrybucja internetowa tylko pozornie jest tania. Owszem, można zaistnieć w internecie niewielkim kosztem. Ale już zapewnienie sprawnego technicznie dotarcia do kilku, czy kilkunastu milionów gospodarstw domowych w praktyce byłoby niezwykle kosztowne.