Być online jest dziś najważniejszą rzeczą dla klientów korzystających z mediów cyfrowych – stwierdził Angel Dobardziev, analityk Ovum, podsumowując raport, z którego wynika, że połowa abonentów operatorów mobilnych w przyszłym roku może zmienić usługodawcę. Przy czy jedna blisko czwarta badanych stwierdziła, że zrobi to na pewno, a drugie 25 proc. poważnie rozważa ten krok.
Firma analityczna, która przeprowadziła badanie wśród 15 tys. klientów korzystających z usług 2,7 tys. firm w piętnastu krajach ustaliła, że głównym powodem dla zmiany operatora komórkowego jest dziś jakość świadczonych usług mobilnego internetu, np. zbyt wolny transfer danych. Tak stwierdziło 37 proc. respondentów. Angel Dobardziev podkreślał też, że sześciu na dziesięciu pytanych klientów operatorów telekomunikacyjnych za istotne uważa właśnie możliwość korzystania z sieci. Dla porównania oglądanie telewizji za takie uważa tylko trzech na dzisięciu badanych.
Kłopot UPC i NC+
W tym też kontekście można spojrzeć na zaprezentowane wyniki za trzeci kwartał UPC Polska, czy platformy NC+, które notują spadek klientów usługi telewizyjnej. W przypadku największej polskiej kablówki na koniec trzeciego kwartału tego roku usługi telewizyjnej korzystało ponad 1,194 mln abonentów, co w ujęciu kwartalnym oznacza spadek o 19 tys. abonentów, a rocznym o 55 tys.
Jeszcze większe spadki notuje NC+, która na koniec września miała 2,15 mln abonentów. Oznacza to zmniejszenie liczby klientów w stosunku do poprzedniego kwartału o 50 tys., a od marcu ubiegłego roku, kiedy Cyfra+ połączyła się z platformą N, aż o 350 tys. abonentów (przy czym około 100 tys. było klientami obu platform i po połączeniu naturalnie stało się klientami tylko NC+).
Te spadki można tłumaczyć tym, że wielu klientów rezygnuje z usług, bo wystarcza im ogólnie dostępna naziemna telewizja cyfrowa. Zapewne też są to przeważnie klienci korzystający z najniższych pakietów abonamentowych.
Amerykańskie trendy
Z drugiej jednak strony dla wielu klientów dziś tą najbardziej cenną usługa w świecie mediów cyfrowych jest internet, a nie telewizja. Bardzo widoczne to jest na przykład w USA, gdzie sieci kablowe straty na rynku telewizyjnym rekompensują sobie z nawiązką właśnie uslugami internetowymi. Dla przykładu Time Warner Cable w ostatnim kwartale stracił aż 184 tys. klientów telewizji, a Comcast 81 tys. W tym samym okresie obie firmy (które czekają na zielone światło na połączenie się) zdobyły razem 423 tys. klientów internetowych.
W ogóle trzeci w kwartał w USA był rekordowy pod względem przyrostu klientów internetowych, których liczba zwiększyła o 3,8 proc. tj. o 798 tys., co oznacza, że ponad połowę z nich zdobyły Time Warner i Comacst. Przychody Comcastu z segmentu internetowego wzrosły w trzecim kwartale o 9,6 proc.
Sieci kablowe w USA cieszy jednak jeszcze bardziej, że ich klienci internetowi są w stanie zaakceptować podwyżki cen usług. Przykładem mogą być wyniki Cablevision, która potrafiła w ostatnim kwartale zwiększyć przychody z internetu o 6 proc. mimo, że przez rok liczba klientów zmniejszyła się o 23 tys. Firma postawiła bowiem na klientów korzystających z wyższych pakietów i zrezygnowała z promocji niskich abonamentów.
W USA średni miesięczny rachunek za internet opiewa dziś na 50-70 dolarów w przypadku, gdy ktoś kupuje jedną usługę. Oczywiście, ten trend w USA wynika z tego, że klienci chcą korzystać z takich serwisów, jak Netflix, czy Hulu. Ostanio zaś uruchomienie serwisu w streamingu, otwartego dla wszystkich internautów, zapowiedziało HBO. To wszystko powoduje, że tradycyjna telewizja jest dla wielu mniej atrakcyjna i, rezygnując z niej, są gotowi zapłacić więcej za interent.
Dan Cryan z firmy badawczej HIS szacuje, że w tym roku przychody amerykańskich dostawców internetu sięgną 49 mln dolarów, podczas gdy w 2012 r. było to 42,1 mld dol. Średnie ARPU z usług internetowych w 2014 r. wzrosło zaś do 45 dol. miesięcznie (z uwzględnieniem rabatów za trzy usługi), z 41,25 dol. w 2012 r.
– Usługa internetowa jest ważna nie tylko ze względu na liczbę jej użytkowników. Dziś może dać ona potencjalnie wyższą marżę – podkreśla Dan Cryan.