A jaka jest pana perspektywa, jako inwestora?
Spojrzenie funduszu na rynek telekomunikacyjny jest dokładnie takie samo, jak moje, moich wspólników i kolegów z zarządu. Dlatego zdecydowałem się pozostać w spółce i w akcjonariacie, aby pomagać w realizowaniu strategii – pewnie jeszcze przez kilka lat. Spodziewam się, że z czasem moja aktywność będzie coraz mniejsza, a moje zaangażowanie kapitałowe redukowane.
Pan zostaje na stanowisku, ale czy planowane są jakieś inne zmiany w zarządzie?
Na razie nie ma takich planów. Zmiany mogą ewentualnie wyniknąć z ostatecznego określenia strategii spółki, co właśnie się dzieje. Do początku stycznia czekaliśmy na akceptację transakcji przez UOKiK.
Strategia nabiera ostatecznego kształtu, ale rozumiem, że jej zarys został określony w trakcie negocjacji z inwestorem. Jakie są zatem wasze plany na najbliższe lata?
Nasze myślenie o biznesie telekomunikacyjnym od lat się nie zmienia. Doskonale je pan zna, bo wiele razy o tym rozmawialiśmy. Wierzymy w rozwój infrastrukturalny. Taki rozwój znakomicie wspierają fundusze unijne, dlatego zamierzamy dalej o nie aplikować. Tutaj pojawi się nowość w naszej strategii operatora regionalnego, gdyż środki z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa na obszar Wielkopolski zostały już wyczerpane. Jeżeli chcemy uczestniczyć w POPC, musimy myśleć o wyjściu poza region.
Rozumiem, że zamierzacie wziąć udział w trzecim konkursie 1.1 POPC?
Z pewnością jesteśmy nim zainteresowani. Prowadzimy teraz szczegółowe analizy opłacalności inwestycyjnej i będziemy aplikować wszędzie tam, gdzie uznamy to za ekonomicznie uzasadnione.
Co będzie o tym decydowało? Odległość od waszej sieci?
Raczej koszty budowy infrastruktury i potencjał sprzedaży usług. Odległość od Wielkopolski nie ma dla nas aż takiego znaczenia.
Czysto hipotetycznie: gdyby opłacalne okazały się wszystkie 33 obszary 3. konkursu, to czy macie finansową „wyporność”, aby na wszystkie aplikować?
Jeżeli rozpatrujemy nasze możliwości finansowe, to tak – moglibyśmy realizować projekty na wszystkich obszarach.
A gdybyście nie pozyskali ani złotówki z trzeciej rundy POPC?
Do tej pory nasza strategia zakładała budowę sieci unikalnych. Nie budowaliśmy „nakładek”. Tak też chcemy działać dalej. Obszary pozbawione infrastruktury to zazwyczaj rejony trudne inwestycyjnie: o rozproszonej zabudowie i wysokich kosztach dotarcia do klienta. Bez publicznej dotacji bardzo trudno zapewnić im infrastrukturę. Dlatego nasz rozwój opieramy na wykorzystaniu funduszy z POPC.
W drugim kroku będziemy – już z własnych środków (ale realnie także dzięki pieniądzom publicznym) – dobudowywać sieci w sąsiedztwie infrastruktury dotowanej. W ramach 2. konkursu zapewnimy łączność dla 160 tys. punktów adresowych w białych plamach wyznaczonych dokumentacją konkursową i jeszcze dla prawie drugiego tyle dodatkowych adresów w sąsiedztwie.
Wybudowalibyście te uzupełniające sieci, gdyby blisko nich nie powstawała dotowana infrastruktura?
To nie byłoby możliwe lub byłoby bardzo trudne. Szansa na zwrot z budowy sieci dostępowej jest tylko wówczas, gdy istnieją gęste sieci dystrybucyjne. Jestem głęboko przekonany, że tak samo oceni to większość inwestorów telekomunikacyjnych.