Trudno zaprzeczyć, że Fiberlink, małopolski ISP, który kilka lat temu trafił pod skrzydła łódzkiej sieci kablowej Toya, rozwija się dynamicznie i wyrósł na jednego z największych lokalnych ISP w Polsce. Ale czy w tym przypadku uprawnione jest mówienie o krakowskiej spółce jako operatorze lokalnym? Na pewno nie wszyscy małopolscy konkurenci, by Fiberlinka tak określili. Łukasz Leśniak, założyciel i prezes operatora przekonuje, że ciągle ma on w sobie lokalne DNA.
![](../download,11373,fiberlink+festyn.jpg)
Sześć lat temu sieć kablowa Toya przejęła większościowy pakiet udziałów w firmie Fiberlink, ISP z podkrakowskiej miejscowości Mogilany.
– Połączenie ze znaną, piątą co do wielkości siecią kablową w Polsce dostarczającą usługi telewizji cyfrowej, internetu oraz telefonii do blisko dwustu tysięcy klientów umożliwia Fiberlink dynamiczny rozwój i dostęp do usług sieci Toya – komunikował wówczas swym klientom Fiberlink.
A Łukasz Leśniak założyciel Fiberlinika i jego prezes, którym jest do dziś, zapewniał, że operator pozostaje niezależnym podmiotem realizującym strategię rozwoju sieci światłowodowej na obszarach wokół Krakowa.
Czy rzeczywiście tak się stało? Łukasz Leśniak twierdzi, że nie żałuje mariażu z łódzką kablówką.
– Toya okazała się dla nas znakomitym partnerem. Bo chociaż jest dużym i profesjonalnym telekomem, to wykazuje wiele cech charakterystycznych dla mniejszych operatorów, w tym właśnie szeroko rozumianą lokalność oraz niekorporacyjny sposób zarządzania firmą. Przyłączenie Fiberlink do Toya wygenerowało obopólne korzyści dla każdej ze stron. Dzięki wymianie doświadczeń udało się usprawnić wiele procesów w każdej warstwie funkcjonalnej obu spółek, co w konsekwencji przynosi wymierne korzyści zarówno finansowe, jak i wizerunkowe – mówi Łukasz Leśniak.
Co także na pewno dla niego istotne, choć Toya jest większościowym udziałowcem Firberlnika z 59 proc. udziałem, to małopolski ISP jest ciągle w pewnym sensie rodzinną firmą, bo on i jego młodszy brat Michał (wiceprezes) mają w spółce ponad 40 proc. udziałów. A trzeci z braci Leśniaków – Dominik jest w firmie prokurentem.
Dla firmy Toya akwizycja Friberlinka była kolejnym krokiem we wchodzeniu na krakowski rynek, po wcześniejszych przejęciach spółki S-Net i sieci T-Mont. Kablówka, obok Łodzi, gdzie jest dominatorem na rynku, budowała sobie w ten sposób drugą regionalną nogę biznesową.
Przyłączenie do grupy Toya Fiberlinka zbiegło się w czasie, gdy małopolski ISP potrzebował środków na realizację dużego projektu budowy sieci, na który pozyskał dofinansowanie w konkursie POPC. Między innymi dzięki przyłączeniu się do grupy Toya z sukcesem go zakończył, budując ponad 800 km bieżących sieci komunikacyjnych w powiatach myślenickim i wielickim. Sieć o przepustowości ponad 100 Mb/s, którą stworzył od zera, zapewniła dostęp do usług komunikacyjnych NGA dla około 18 tys. gospodarstw domowych w 140 miejscowościach w Małopolsce.
Jednak prawdopodobnie to kłopoty z zagwarantowaniem odpowiednich środków finansowych sprawiły, że Fiberlink wycofał się z drugiego projektu inwestycyjnego z POPC obejmującego Kraków oraz rejony na północ od tego miasta, na który wcześniej przyznano mu dotację z POPC. Projekt, z którego operator zrezygnował miał objąć zasięgiem 47 tys. gospodarstw, a koszt jego był szacowany łącznie na prawie 54 mln zł.
Być może Fiberlink dzisiaj żałuje, że nie dysponował wówczas odpowiednią siłą finansową, by podjąć się jego realizacji. Nie przeszkodziło to mu jednak, by zdobyć przez te kilka lat pozycję największego lokalnego operatora wśród małopolskich ISP.
W rankingu największych dostawców FTTx za 2023 r. Fiberlink sklasyfikowany została na 22. pozycji w Polsce z zasięgiem sieci przekraczającej ponad 60 tys. mieszkań, przed notowanym na NewConnect DG-Net czy rybnickim Leonem. Ustępował jednak o ok. 25 tys. zasięgów znajdującemu się na 16. pozycji Beskid-Media – jedynemu lokalnemu ISP, który pojawiał się z nazwy w raportach Urzędu Komunikacji Elektronicznej klasyfikujących największych dostawców szerokopasmowego internetu.