Trzeba zacząć od rzeczy najważniejszych czyli od odpowiedzialności za bezpieczeństwo. To kierownik, znając zakres prac i potencjalnych zagrożeń przy konkretnej budowie, podejmował decyzję o wdrożeniu środków bezpieczeństwa i pilnował ich realizacji. Poza sprawami tak oczywistymi jak środki ochrony osobistej, kierownik z krwi i kości wie, kiedy wymagany jest projekt organizacji ruchu, dodatkowe uzgodnienia związane z sąsiedztwem innych obiektów technicznych oraz, czy zmiany wynikłe na budowie mogą wpłynąć na dalsze losy inwestycji. Jest świadom konieczności prowadzenia nadzorów branżowych, zwłaszcza w sąsiedztwie gazociągów i linii energetycznych. Może istotnie ograniczyć ryzyka wystąpienia zagrożeń na dużą skalę i zniwelować ryzyko wstrzymania budowy z powodu niewywiązania się z wymogów formalnych. W tym zakresie nie tylko dba o interes inwestora ale stanowi partnera merytorycznego dla wykonawcy.
Kierownik budowy dba także o techniczną poprawność robót i gospodarność wykonania, bo na wskroś zna proces budowy z uwzględnieniem wszystkich jej etapów: od przygotowania inwestycji po odbiór i eksploatację.
Ma prawo i obowiązek dyskutować z dokumentacją i przyjętymi rozwiązaniami. Niejednokrotnie może też pomóc podejmować decyzje w tym względzie. W każdej chwili powinien też dysponować kompletem dokumentacji, co na wielu budowach bywa bardzo problematyczne, zwłaszcza kiedy dokumentacja stanowi przedmiot dyskusji i konieczne są modyfikacje. Podobnie sprawa ma się w kontekście znajomości i umiejętności oceny użytych materiałów, ich ewentualnej zamiany, bez szkody dla całości przedsięwzięcia. Co nie zawsze mieści się w kompetencjach poszczególnych specjalistów zajmujących po sobie teren budowy.
W końcowej fazie budowy kierownik dopilnowuje zebrania niezbędnych protokołów, odbiorów i opracowania dokumentacji powykonawczej, w tym inwentaryzacji geodezyjnej i wniesienia infrastruktury do zasobów geodezyjnych.
Oczywiście może się zdarzyć, że z uwagi na swoją rolę kierownik nie jest osobą lubianą na budowie. Zgłasza niepowodzenia, ryzyka i problemy, którymi trzeba się zająć i podejmować trudne decyzje. Niemniej jego zadaniem jest dbać o szeroko pojęty interes, nie tylko inwestora, ale też interes społeczny. Prawna konstrukcja uprawnień budowlanych nie pozwala mu przymykać oko na „gospodarne” zarządzanie czasem i budżetem, tam gdzie w grę wchodzą ryzyka związane z bezpieczeństwem, środowiskiem i społecznym zaufaniem do nadzoru nad budowami.
Dużo tego. I stąd zaproszenie do refleksji, czy faktycznie dobrze jest nie mieć kierownika z krwi i kości? Czy od początku do końca czujemy się pewnie, realizując inwestycje i mając z tyłu głowy ogrom odpowiedzialności i ryzyk finansowych? Nie tęsknimy do czasów z książkami budowy, ale warto się zatrzymać i z dystansu spojrzeć na zespół realizujący budowę.
TEJ SAMEJ AUTORKI: