Ireneusz Piecuch: Nie chodzi o brand Apple’a tylko o techniczne rozwiązanie, jakie on dostarczy. Klienta zirytuje jedna błędną fakturą, czy słaby zasięg, to zmieni sieć trzema kliknięciami na telefonie.
Witold Drożdż: Chciałbym zobaczyć, jak w takim modelu można sobie poradzić z regulaminami świadczenia usług wymaganymi przez nasze prawo...
Patrycja Gołos: Myślę, że akurat sektor sieci kablowych ma szczególne atuty, żeby dać sobie radę w takiej rzeczywistości. Dysponuje wysokiej jakości infrastrukturą (choć w Polsce ograniczoną terytorialnie) i dużym doświadczeniem w budowaniu oferty dla klienta. Zgadzam się, że OTT podnoszą poziom konkurencji i pokazują nowe perspektywy jeżeli chodzi o oczekiwania klientów. Są jednak i u operatorów zasoby, które pozwalają sprostać tym oczekiwaniom. Kluczem do sukcesu będzie infrastruktura i – pełna zgoda – interfejs użytkownika, czyli łatwość korzystania z usług, w dowolnym miejscu i czasie.
Ireneusz Piecuch: I z tym dobrym samopoczuciem nie mogę się zgodzić, ponieważ twierdzę, że infrastrukturę będą kupowali dostawcy usług i to oni będą mieli relacje z klientem.
Patrycja Gołos: Operatorzy wcale nie muszą stracić relacji z klientem.
Mirosław Godlewski: Posłużę się osobistym przykładem. Moje położone w środku lasu gospodarstwo domowe przez wiele lat było bardzo słabo zaopatrzone w internet. Aż do tego roku, kiedy lokalny operator podciągnął do mnie łącze optyczne. Dzisiaj, to dla mnie oznacza wysokiej przepływności dostęp do internetu przy braku telefonii głosowej i klasycznego pakietu TV. Jedno i drugie w zasadzie nie jest mi potrzebne. Telefonu stacjonarnego nie używam. Mogę korzystać z ponad 20 kanałów DVB-T i rosnącej oferty treści wideo OTT w internecie.
Patrycja Gołos: A jeżeli ten sam dostawca łącza dostarczy jednocześnie dobrą ofertę wideo, nie gorszą niż oferta OTT?
Mirosław Godlewski: Według mnie nie jest możliwe, aby ta oferta mogłaby być lepsza, niż oferta globalnego gracza, których coraz więcej na rynku telekomunikacyjnym.
Patrycja Gołos: Może, ponieważ lokalny dostawca dostarczy także lokalne treści.
Jacek Niewęgłowski: Coś w tym jest. Pamiętam cytat Steve’a Jobsa, kiedy go zapytali, czy zamierza wejść w segment telewizyjny. Powiedział, że nie bo telewizja (podkreślam: telewizja, nie wideo) jest – jak to ujął – "zbałkanizowana", podzielona barierami geograficznymi. Z innego typu serwisami wideo pewnie jest trochę inaczej.
Łukasz Dec: Wideo na życzenie pojawiło się na rynku 10 lat temu, albo i więcej. Miało (tak mi się wydaje) zrewolucjonizować rynek wideo, ale nie zrobiło tego. Ani w Polsce, ani globalnie. Tradycyjna TV mocno się trzyma. Traci, ale się trzyma.
Witold Drożdż: Bo u nas nie ma powszechnego zwyczaju płacenia za filmy z bibliotek VoD. To także należy wziąć pod uwagę, szukając przyczyn umiarkowanego sukcesu tego typu usług w Polsce.
Patrycja Gołos: Faktycznie skala piractwa w Polsce jest duża. Według mnie wynika to nie tylko ze stanu świadomości konsumentów, ale też z polityki dystrybucji treści wideo przez producentów (to oczywiście nie jest usprawiedliwienie dla piractwa) – legalne treści dla polskiego odbiorcy są dostępne z opóźnieniem.
Łukasz Dec: Gdyby to było wyjaśnienie, to tradycyjną telewizję powinny zdominować pirackie serwisy wideo, a tradycyjna telewizja się trzyma. Uważam, że przyzwyczajenia konsumentów są bardzo silne i to także należy brać pod uwagę co najmniej w średnim terminie. Myślę, że na bazie naszych subskrypcji rynek będzie się zmieniał bardzo powoli i tradycyjni dostawcy mogą się czuć w miarę pewnie. Wszystko się zmieni, kiedy głównym nabywcą staną się nasze dzieci i wnuki. Zwracam uwagę na YouTube’a. Nie jako OTT, ale jako platformę zupełnie nowych formatów wideo. Formatów, których tradycyjni producenci nie powielą, a którzy to producenci są dzisiaj partnerami telekomów. Po co komu pakiet kanałów TV, kiedy ma nieskończone bogactwo ściśle dopasowanych treści na otwartej platformie? Na której, na marginesie mówić, jest coraz więcej produkcji tradycyjnych nadawców, za które pieniądze bierze YouTube.
Ireneusz Piecuch: Według mnie podstawowym problemem jest nie, czy i jaki serwis wideo przetrwa, który urośnie, który straci, tylko kto będzie go fizycznie dostarczał. Kto będzie "punktem styku" dla klienta. Czy globalizacja nie spowoduje całkowitego oderwania trzech funkcji: produkcji treści, dostawy treści i obsługi klienta oraz zapewnienia łączności.
Jacek Niewęgłowski: Dla odmiany aktualny szefa Apple’a powiedział, że oni nie będą budować własnej oferty programowej. AppleTV ma być platformą agregacyjną dla różnych serwisów. Przynajmniej na razie.
Mirosław Godlewski: Sklepik z usługami, to także jakiś model działania. Dobrą analogią są zakupy konsumenckie. Po zaopatrzenie w każdy produkt nie idziemy do producenta, tylko do "agregatora", którym jest sklep detaliczny. Jego właściciel z zasady nie produkuje, opiera się na asortymencie partnerów handlowych, chociaż odkrył też, że pod własną marką może sprzedawać produkty i zarabiać na nich dwa razy więcej. Apple też się tego pewnie kiedyś nauczy. Zwracam przy tym uwagę, że właściciel sklepu wcale nie musi być właścicielem gruntu, na którym stoi ten sklep, ani nawet budynku, w którym on się mieści. Jedno i drugie może należeć do inwestora infrastrukturalnego i tu się zamyka analogia do zmian na rynku telekomunikacyjnym.