Jak ostatecznie zakończy się druga tegoroczna inwentaryzacja sieci telekomunikacyjnych, jasne będzie za kilka dni. Dla UKE będzie na pewno sukcesem. Bo czy coś może pójść jeszcze gorzej niż na początku roku? Operatorzy twierdzą, że z poprawionym systemem informatycznym UKE szału nie ma, ale jest lepiej niż w lutym.
Zimowa inwentaryzacja sieci, w której operatorzy mieli przekazać ( do końca lutego) dane o swej infrastrukturze telekomunikacyjnej odbywała się w burzliwej atmosferze. Problemy techniczne związane z systemem informatycznym Urzędu Komunikacji Elektronicznej do zbierania danych były tak duże, że ostatecznie regulator zdecydował się przesunąć termin do końca maja. Jak się później okazało, informacje o sieciach oraz oświadczenia do UKE przekazało 3 120 podmiotów z 3 900 do tego zobowiązanych.
Od tego roku jednak operatorzy muszą raportować dane nie raz w roku a dwa razy – pierwszy raz do końca lutego (w tym roku tylko teoretycznie), a drugi raz do końca sierpnia. Drugi termin zbliża się więc do końca. W odróżnieniu od sytuacji z początku roku na razie operacja przebiega w znacznie spokojniejszej atmosferze.
Czy to znaczy, że z systemem raportowania UKE jest już tak dobrze? W czerwcu Jacek Oko, prezes UKE, informował, że ciągle trwają prace nad jego usprawnieniem, ale operatorzy nie powinni mieć problemów z przekazaniem danych na koniec wakacji. Jak to zwykle bywa, prawdziwy sprawdzian dla systemu będzie miał miejsce w ostatnie dwa dni raportowania – większość operatorów wypełnia obowiązek w ostatnim możliwym momencie.
– Jeszcze obrabiamy dane, ale wstępne logowania oraz informacje od znajomych operatorów pozwalają sądzić, że jak na razie system działa prawidłowo Jednakże podczas ostatniej inwentaryzacji problem pojawił się dopiero w końcowym okresie, a więc w ostatni i przedostatni dzień przed zamknięciem operacji. Zobaczymy więc, jak będzie tym razem, bo my też wtedy będziemy ładować dane. Jeszcze nie mamy ich obrobionych finalnie – mówi Sylwester Kus z firmy Infanet z Wiśniowej w Małopolsce.
Operatorzy, którzy postanowili uporać się obowiązkiem raportowania wcześniej, komentują, że „szału" z systemem UKE nie ma, ale jest zdecydowanie lepiej niż w lutym,
– Musieliśmy przerobić pliki z początku roku, ale ostatecznie wszystko zakończyło się sukcesem. System pokazuje jakieś nieistotne ostrzeżenia o braku możliwości wygenerowania pliku PDF z raportem albo inne drobne błędy, ale walidacja idzie prawidłowo. Jesteśmy już po operacji przekazywania danych i wszystko skutecznie zamknęliśmy – mówi Tomasz Dąbrowski z firmy Onset.
Na ostatni moment z przekazaniem danych nie chciał też czekać Hypernet z Małopolski.
– Nauczeni doświadczeniem napisaliśmy własnym skrypt do przekazywania danych. Dane do niego importujemy z własnych systemów informatycznych. W sumie zebranie danych, by przesłać je do UKE, zajęło mi jeden dzień roboczy. Było trochę problemów z walidacją, ale nic poważnego – mówi Łukasz Bobek, współwłaściciel Hypernetu.
Są jednak operatorzy, którzy mają o wiele więcej zastrzeżeń i twierdzą, że system wcale nie działa dobrze.
– PIT [Punkt Informacyjny ds. Telekomunikacji] ciągle jest niedopracowany. Problemów jest dużo, zaczynając od tego, że definicje działające poprzednio przestały działać (dokonano zmian rodzaju znaku rozdzielającego), pojawiło się również dużo błędów, które mogły być rozwiązane tylko przez interwencję programistów – z poziomu panelu, nie dało się tego zrobić. Jest lepiej, ale zdecydowanie nie jest dobrze. Na plus można zapisać, że komunikacja z przedsiębiorcami była nieco lepiej przygotowana przez regulatora – ocenia działanie systemu PIT jeden z operatorów.
Związek Pracodawców Mediów Elektronicznych i Telekomunikacji „Mediakom” należał do tych organizacji reprezentujących środowisko operatorskie, które mocno kwestionowały obowiązujące od tego roku zasady inwentaryzacji. Dodać trzeba, że organizacja nie była w tym odosobniona.
Krzysztof Kacprowicz, prezes Mediakomu, podtrzymuje wcześniejsze sceptyczne stanowisko, choć przyznaje, że dziś przekazując dane do UKE można zalogować się do systemu, przesłać i zwalidować poszczególne pliki.
– Niestety nadal są problemy z przygotowaniem plików. A jest tak, bo załączniki do rozporządzenia zawierają błędy, więc pliki w procesie przygotowania trzeba odpowiednio spreparować, aby wysyłka i walidacja była możliwa – mówi Krzysztof Kacprowicz.
Jego zdaniem, wiele problemów wynika z tego, że rozporządzenie Ministra Cyfryzacji w sprawie inwentaryzacji infrastruktury i usług telekomunikacyjnych nie wprowadza żadnego okresu przygotowawczego na przygotowanie systemów operatorów do nowych zasad .
– Nieliczni operatorzy mają niezłe systemy paszportyzacji. Producenci tych systemów zrobili jako-takie aktualizacje i operatorzy „jakoś" raportują. Natomiast większość „dłubie" ręcznie raporty, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością, bo nie da się dobrze zinwentaryzować sieci w krótkim czasie – ocenia Krzysztof Kacprowicz.
Podtrzymuje on swą wcześniejszą opinię, że na przygotowanie raportu inwentaryzacyjnego zgodnego ze stanem faktycznym mali operatorzy potrzebowaliby 2-3 lata, by to zrobić dobrze. Jak bowiem twierdzi, tyle czasu trwa zebranie danych terenowych i wprowadzenie ich do systemu informatycznego, których większość z ISP nie posiada, bo do własnych celów nie potrzebuje.