REKLAMA

Czy koronawirus szybciej połączy 5G z telemedycyną?

Resort informował, że aktywne konto (aktywacja np. przez profil zaufany) pozwala załatwić wiele spraw związanych ze zdrowiem bez wychodzenia z domu, co jest szczególnie ważne w czasie epidemii.

– Korzystanie ze zdalnych konsultacji medycznych oraz otrzymanie e-recepty SMS-em lub e-mailem, bez wychodzenia z domu, jest dziś możliwe dzięki decyzjom i regulacjom wspierającym cyfryzację ochrony zdrowia. Puste poczekalnie w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej pokazują, że społeczeństwo bardzo świadomie i odpowiedzialnie zareagowało na nasze apele, wybierając konsultacje telefoniczne i e-receptę – przekonywał Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia.

Informował, że do 29 marca br. lekarze wystawili blisko 175 mln e-recept dla blisko 21 mln pacjentów a z Internetowego Konta Pacjenta korzysta już ponad 2 mln osób.

Oczekiwania wobec 5G

Wielu przedstawiciel firm medycznych wiąże duże nadzieje rozwoju telemedycyny z technologią 5G. Dzięki niej miałyby się np. upowszechnić usługi medyczne i diagnostyczne realizowane w czasie rzeczywistym czy zabiegi, w czasie których muszą się konsultować lub wymieniać danymi lekarze różnych specjalności.

Wielu lekarzy liczy, że sieci 5G pozwolą na znacznie lepszy transfer dużej liczby medycznych danych obrazowych, które (w połączeniu z technologią sztucznej inteligencji) pozwolą zrewolucjonizować diagnostykę i sam sposób terapii.

Warto tu przypomnieć, że w marcu 2019 r. dzięki 5G chiński neurochirurg Lin Zhipei przeprowadził pierwszą, zdalną operację mózgu na pacjencie z chorobą Parkinsona. Sukces operacji zawdzięczał zaś m.in. szybkiej transmisji danych 5G oraz minimalnemu opóźnieniu w przesyle obrazu. Fizycznie pacjenta i chirurga dzieliło ponad 2,7 tys. kilometrów, bowiem szpital, w którym operacji poddawany był pacjent był w Pekinie, a chirurg znajdował się na południu kraju w prowincji Hainan. Operacja polegała na wszczepieniu pacjentowi neurostymulatora, czyli tzw. „rozrusznika mózgu” (urządzenie wysyła impulsy elektryczne do określonej części mózgu, by pobudzać u chorych na Parkinsona układ dopaminergiczny). Specjalistyczny sprzęt był obsługiwany przez chirurga z pomocą transmitowanych obrazów.

Cały zabieg trwał trzy godziny. – To była operacja w czasie rzeczywistym i nawet nie czułem, że pacjent znajdował się w odległości prawie 3 tys. km ode mnie – komentował Ling Zhipei po operacji.

Roboty w szpitalu w Wuhan

Jeżeli chodzi o koronawirusa, to szeroko w mediach na całym świecie opisywany był przypadek szpitala w Wuhan, gdzie do opieki nad zakażonymi zaczęto wykorzystywać roboty, które mierzyły pacjentom temperaturę, dostarczały im posiłki i leki, sprawdzały pomieszczenia czy pomagały w ich dezynfekcji.