Amerykański Departament Sprawiedliwości i Federalna Komisja Łączności badają obecnie potencjalne skutki, jakie może spowodować na rynku ogłoszona w kwietniu fuzja T-Mobile US i Sprinta. Na tym etapie trudno jeszcze rozstrzygnąć, jaka będzie decyzja. Czy jednak może być inna niż w 2011 r., kiedy połączenie T-Mobile z AT&T zostało zablokowane przez administrację Baracka Obamy w związku z obawami o ograniczenie konkurencji?
Mocno wierzy w to John Legere, szef T-Mobile US, który ma kierować spółką po połączeniu. Argumentem, który przedstawia administracji obecnego prezydenta jest konieczność inwestycji w technologię 5G. To, według niego, wymaga dużych nakładów finansowych i są one konieczne, by wyprzedzić... Chiny. John Legere wie, że administracja Donalda Trumpa alergicznie reaguje na sukcesy Chińczyków na polu gospodarczym. Liczy, że to przeważy mimo obaw, że połączenie operatorów mobilnych numer trzy i cztery może ograniczyć konkurencję na ryku komórkowym w USA, a nawet doprowadzić do wzrostu cen, czego obawia się wielu analityków i klientów. Oczywiście T-Mobile i Sprint przekonują, że będzie wręcz odwrotnie: po sfinalizowaniu fuzji konkurencja na rynku wzrośnie, a ceny będą spadać.
Optymizmu szefa T-Mobile US nie umniejsza nawet to, że w 2015 r. doszło do ostrej wymiany zdań na Twitterze między nim a Donaldem Trumpem, który wówczas kandydował na urząd prezydenta (John Legere, bardzo chętnie udziela się przez ten komunikator i ma ponad 5,7 mln obserwujących). Trzy lata temu szef T-Mobile z hukiem opuścił hotel należący do Donalda Trumpa w Nowym Jorku a panowie nie szczędzili sobie na Twitterze „uprzejmości” na temat jakości usług, które świadczą spółki z nimi związane.
– Jakość usług T-Mobile jest okropna. Dlaczego nie robisz nic by, je poprawić? Nie chcę takiej firmy w swym hotelu – napisał Donald Trump w kwietniu 2015 r. w poście na Twitterze skierowanym do Johna Legere.
Szef T-Mobile odparował, że jest gotowy świadczyć usługi wszystkim klientom w USA, ale hotel Trumpa natychmiast opuszcza. Po zmianie lokalizacji, następnego dnia dodał:
– Co za szczęście móc obudzić się w hotelu, w którym nie każda rzecz i przedmiot są oznakowane etykietą „Trump” i nie wszystkie książki ani programy telewizyjne nie są o Trumpie.
Jednak na początku maja tego roku (po ogłoszeniu fuzji T-Mobile-Sprint), gdy John Legere przybył do Waszyngtonu, między innymi po to, by rozmawiać z przedstawicielem obecnej administracji o fuzji T-Mobile ze Sprintem zatrzymał się (jak donosił Bloomberg) w hotelu Trumpa. Czego się nie robi dla dobra firmy...
Wiadomo już np., że Corey Lewandowski, jeden z doradców Trumpa w kampanii prezydenckiej, przychylnie wyraża się o fuzji.
– Jeśli dzięki temu powstanie lepsza sieć 5G, która pokryje także wiejskie tereny kraju i zwiększy się zatrudnienie, a w dodatku pozwoli to być bardziej konkurencyjnym wobec Chin, to dlaczego nie? – cytuje wypowiedź Lewandowskiego Reuters.
Ten jednak zaprzecza, że kontaktował się z kimkolwiek z Departamentu Stanu w tej sprawie. Zapewnia też, że nie ma pojęcia, w jaki sposób badają tę sprawę urzędnicy. O Lewandowskim mówi się jednak, że doradzał T-Mobile w sprawie fuzji ze Sprintem, a obecnie lobbuje za połączeniem. Sam zainteresowany temu zaprzecza i wyjaśnia, że ma tylko biuro po sąsiedzku z firmą, która doradza i prowadzi działania lobbingowe dla T-Mobile. Tymczasem, według oficjalnych raportów T-Mobile, od września ub.r. operator zapłacił Turnberry Solutions LLC (firma z sąsiedztwa Lewandowskiego) 170 tys. dol.
Reuters ujawnił też ostatnio, że T-Mobile nakłania MVNO korzystających z sieci jego i Sprinta do wysyłania listów z poparciem fuzji do amerykańskiego regulatora rynku. Jeden z operatorów ujawnił Reutersowi, że dostał od T-Mobile sugestie, jakich użyć argumentów. Operator chciał pozostać anonimowy, obawiając się szykan ze strony T-Mobile. Consumer Cellular jednak, inny MVNO na sieci T-Mobile i AT&T (świadczy usług mobilne klientom powyżej 50 roku życia), przyznał oficjalnie, że był proszony o poparcie fuzji.
59-letni John Legere, który objął stery w T-Mobile w 2012 r., dał się przez te lata poznać z wielu ekscentrycznych zachowań. Jego znakiem rozpoznawczym są długie, powiewające włosy, które opadają na ramiona, i koszulki w kolorze madżenty (firmowy kolor T-Mobile). Dlatego też „The Seatlle Times” napisał, że argumenty T-Mobile w sprawie połączenia ze Sprintem są tak krzykliwe, jak styl ubierania się jego prezesa. Legere nie miał bowiem oporów, by w firmowej koszulce przyjść w lipcu na przesłuchanie przed senacką podkomisją, która prowadzi postępowanie antytrustowe w sprawie tej fuzji. Jest on rzadkim okazem wśród menadżerów – dodała gazeta. Mniej przychylni mówią natomiast, że nosi się jak „podstarzały hipis”.