Maksymalizacja zasięgu wysokiej jakości usług telekomunikacyjnych, to dzisiaj najważniejsze wyzwanie, którym warto podrażnić ambicję i przedsiębiorczość nowej minister cyfryzacji. To główny wniosek z 6. "Dyskusji o telekomunikacji". Wiąże się z tym bezpośrednio jeden z dwóch najpilniejszych obecnie specyficznych problemów – usprawnienie realizacji Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa. Drugim – pośrednio powiązanym – jest zakończenie aukcji częstotliwości radiowych tak, aby przez najbliższe kilka lat rynek mobilny nie siedział na ładunku z opóźnionym zapłonem. W 6. dyskusji wzięli udział: Andrzej Abramczuk, Witold Drożdż, Jacek Niewęgłowski, Ireneusz Piecuch, Tom Ruhan i Łukasz Dec.
WNIOSKI Z DYSKUSJI
Wybory parlamentarne i ustanowienie nowego rządu skłaniają do „bilansu otwarcia" na rynku telekomunikacyjnym. Różnie oceniamy minionych kilka lat historii rynku, kształtowanie jego strategii i egzekwowania nadzoru, ale zgadzamy się, że od strony klienta sytuacja jest raczej dobra. Nie brakuje przystępnych cenowo, dobrej jakości usług. Konsument na ogół ma wybór dostawcy, jeżeli nie w sieci stacjonarnej, to w mobilnej.
W tym pozytywnym na ogół obrazie jest jeden wyjątek: dobrej jakości usługi nie zawsze mają odpowiedni zasięg, i nie wszystkie są dostępne dla większości Polaków. Z tego powodu wydaje nam się, że podstawowym zadaniem na kilka najbliższych lat jest strategia rozwoju infrastruktury telekomunikacyjnej w kraju. To zadanie na miarę wyzwań poprzedniej dekady.
Doraźnie w tym celu należy zająć zasadami realizacji Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, w którym pierwszy konkurs wykazał liczne niedociągnięcia. Należy je poprawić przed przyszłorocznymi naborami, aby nie popsuły projektów inwestycyjnych o ponadregionalnej skali. Niewykluczone, że należy zmienić cele POPC i zweryfikować jeszcze raz, czy próba ścisłej realizacji wytycznych Agendy Cyfrowej pod względem zasięgu usług o określonej przepływności rzeczywiście daje Polsce największe korzyści.
W kolejnych latach po realizacji POPC warto poszukać źródła dodatkowych środków do całkowitego domknięcia luki inwestycyjnej w Polsce, na co pieniędzy unijnych zapewne nie wystarczy. Potrzebny będzie ściśle krajowy plan budowy sieci szerokopasmowych. Mógłby być finansowany ze środków stricte budżetowych, mógłby też być finansowany z corocznych należności operatorów telekomunikacyjnych na rzecz państwa. W tym kontekście dzisiaj warto pomyśleć o wykorzystaniu na inwestycje części środków zadeklarowanych przez uczestników zakończonej w październiku aukcji częstotliwości 800/2600 MHz.
Taka alokacja mogłaby być jednocześnie środkiem do usunięcia podstawowej ułomności zakończonego postępowania: przegranej wyższych cenowo ofert wobec ofert niższych cenowo. To nie powinno zdarzyć się w aukcji, gdzie zgodnie z przepisami prawa decyduje cena. Zakończona aukcja jest jak tykająca bomba, która za kilka lat wybuchnie i narobi kłopotów wszystkim interesariuszom: uczestnikom postępowania i narażonemu na roszczenia odszkodowawcze skarbowi państwa. Dobrze by było, aby aktualny rząd zechciał spojrzeć na tę sprawę bardziej dalekowzrocznie, niż tylko bieżący budżet i 4 lata, jakie dzielą nas od kolejnych wyborów parlamentarnych. I zwyczajnie zawarł z uczestnikami aukcji porozumienie, które by rozbroiło tę bombę na zawsze.
Bez względu na źródło środków, trudno będzie realizować wieloletnią perspektywę budowy infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce bez dalszej pracy nad ograniczaniem barier inwestycyjnych. Chwalebne przyjęcie megaustawy telekomunikacyjnej w 2010 r. dzisiaj wydaje się tylko dobrym wstępem, który trzeba rozwinąć. Przede wszystkim wdrażając wreszcie dyrektywę kosztową do polskiego porządku prawnego.
Łukasz Dec: Celem naszego dzisiejszego spotkana jest ogólna ocena sytuacji na rynku telekomunikacyjnym wobec nowego otwarcia politycznego − mamy nowy rząd i nowego ministra cyfryzacji. Gdzie dzisiaj jesteśmy, dokąd chcemy iść i jakie są najpilniejsze sprawy do załatwienia?
WNIOSKI Z DYSKUSJI
Wybory parlamentarne i ustanowienie nowego rządu skłaniają do „bilansu otwarcia" na rynku telekomunikacyjnym. Różnie oceniamy minionych kilka lat historii rynku, kształtowanie jego strategii i egzekwowania nadzoru, ale zgadzamy się, że od strony klienta sytuacja jest raczej dobra. Nie brakuje przystępnych cenowo, dobrej jakości usług. Konsument na ogół ma wybór dostawcy, jeżeli nie w sieci stacjonarnej, to w mobilnej.
W tym pozytywnym na ogół obrazie jest jeden wyjątek: dobrej jakości usługi nie zawsze mają odpowiedni zasięg, i nie wszystkie są dostępne dla większości Polaków. Z tego powodu wydaje nam się, że podstawowym zadaniem na kilka najbliższych lat jest strategia rozwoju infrastruktury telekomunikacyjnej w kraju. To zadanie na miarę wyzwań poprzedniej dekady.
Doraźnie w tym celu należy zająć zasadami realizacji Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa, w którym pierwszy konkurs wykazał liczne niedociągnięcia. Należy je poprawić przed przyszłorocznymi naborami, aby nie popsuły projektów inwestycyjnych o ponadregionalnej skali. Niewykluczone, że należy zmienić cele POPC i zweryfikować jeszcze raz, czy próba ścisłej realizacji wytycznych Agendy Cyfrowej pod względem zasięgu usług o określonej przepływności rzeczywiście daje Polsce największe korzyści.
W kolejnych latach po realizacji POPC warto poszukać źródła dodatkowych środków do całkowitego domknięcia luki inwestycyjnej w Polsce, na co pieniędzy unijnych zapewne nie wystarczy. Potrzebny będzie ściśle krajowy plan budowy sieci szerokopasmowych. Mógłby być finansowany ze środków stricte budżetowych, mógłby też być finansowany z corocznych należności operatorów telekomunikacyjnych na rzecz państwa. W tym kontekście dzisiaj warto pomyśleć o wykorzystaniu na inwestycje części środków zadeklarowanych przez uczestników zakończonej w październiku aukcji częstotliwości 800/2600 MHz.
Taka alokacja mogłaby być jednocześnie środkiem do usunięcia podstawowej ułomności zakończonego postępowania: przegranej wyższych cenowo ofert wobec ofert niższych cenowo. To nie powinno zdarzyć się w aukcji, gdzie zgodnie z przepisami prawa decyduje cena. Zakończona aukcja jest jak tykająca bomba, która za kilka lat wybuchnie i narobi kłopotów wszystkim interesariuszom: uczestnikom postępowania i narażonemu na roszczenia odszkodowawcze skarbowi państwa. Dobrze by było, aby aktualny rząd zechciał spojrzeć na tę sprawę bardziej dalekowzrocznie, niż tylko bieżący budżet i 4 lata, jakie dzielą nas od kolejnych wyborów parlamentarnych. I zwyczajnie zawarł z uczestnikami aukcji porozumienie, które by rozbroiło tę bombę na zawsze.
Bez względu na źródło środków, trudno będzie realizować wieloletnią perspektywę budowy infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce bez dalszej pracy nad ograniczaniem barier inwestycyjnych. Chwalebne przyjęcie megaustawy telekomunikacyjnej w 2010 r. dzisiaj wydaje się tylko dobrym wstępem, który trzeba rozwinąć. Przede wszystkim wdrażając wreszcie dyrektywę kosztową do polskiego porządku prawnego.