Bezpieczna sieć, czyli redundancja i kryptografia

Dla porządku można jeszcze dodać, że od kilku lat trwa budowa innej quasi-państwowej sieci – LTE450 na użytek branży energetycznej.

Zatrzymajmy się chwilę nad tym ostatnim przedsięwzięciem. To jest przykład zjawiska „kto bogatemu zabroni?”. Otóż buduje się samodzielną sieć dedykowaną dla wąskiego kręgu użytkowników i bardzo specjalistycznych zastosowań branży energetycznej, jak zdalne odczyty liczników, czy sterowanie rozproszonymi źródłami energii. Ta sieć wedle wszelkich oznak powstanie, ponieważ inwestorem jest podmiot dysponujący poważnymi środkami (nie bez powodu płacimy jedne z najwyższych rachunków za prąd w Europie). Projekt posuwa się do przodu, chociaż nie w tempie do jakiego przywykli profesjonalni operatorzy. Ze swojego doświadczenia, i to jeszcze za czasu budowy pierwszych sieci GSM, pamiętam, że okres między przyznaniem rezerwacji na częstotliwości radiowe a uruchomieniem na nich usług był krótszy niż 1 rok. Tymczasem częstotliwość 450 MHz dla PGE przyznana została w 2018 r. Mamy rok 2024, kiedy usługi w tej sieci mają wystartować. Koniec projektu przewidziano na rok następny. Harmonogram wydaje się realny, co nie zmienia faktu, że komercyjny operator zrobiłby wszystko szybciej i nie gorzej.

Standardy komercyjnych sieci są wystarczające?

Godne podkreślenia jest to, że projekt LTE450 adresuje problemy wynikłe podczas klęsk żywiołowych i katastrof. Nie wiem, czy w powszechnej pamięci jest tragedia z 2017 r., kiedy w wyniku wichury zginęło kilka osób, w tym dzieci. Wtedy stacje bazowe sieci mobilnych zostały odcięte od stałego zasilania. Podtrzymywanie działało zgodnie ze standardem komercyjnych sieci, tj. do kilkunastu godzin w krytycznych lokalizacjach. Potem nadajniki zamilkły, co utrudniło akcję ratowniczą i odtwarzanie zniszczonej infrastruktury.

W projekcie LTE450 przewidziano minimum 36 godz. zasilania awaryjnego. To jest zresztą wymaganie, które komercyjny dostawca także bez trudu by spełnił, byleby mu postawiono takie zadanie i zapewniono środki. Istnieje jakieś błędne przekonanie, że skoro masowe sieci mają swoje standardy, to ich dostawcy nie umieją zapewnić wyższych, więc „bezpieczną” sieć powinien budować kto inny.

Muszę powiedzieć, że właśnie rok 2017 zaszczepił we mnie myśl, że masowe, komercyjne sieci mobilne to nie musi być wszystko, czego w Polsce dla skutecznej łączności potrzeba. I dlatego takie projekty jak LTE450, #polskie5G, czy ostatni pomysł MSWiA – przynajmniej w założeniach – mają dla mnie swoje uzasadnienie. Porozmawiajmy o projekcie MSWiA. Mnie cokolwiek zaskoczyło nagłe pojawienie się dosyć szerokiej i spójnej koncepcji.

Co do spójności, to ja mam inne wrażenie. W projekcie ustawy o ochronie ludności i obronie cywilnej paragrafów na temat nowej sieci nie ma tak wiele, są za to bardzo pojemne. Obejmują dowolny model techniczny i organizacyjny budowy i utrzymania sieci, jaki jestem w stanie sobie wyobrazić. Operatorem sieci może być dowolny podmiot, w tym komercyjna firma.

Mam nadzieję, że to jest świadectwem pragmatyzmu autorów tego pomysłu.

Też chciałbym tak to odczytywać.