I tak samo będzie on zablokowany w kolejnej rundzie, a licytować będą mogli tylko jego konkurenci – podbijając ofertę na ten sam blok, lub przenosząc popyt na inne bloki. W jednej rundzie każdy może złożyć ofertę na jeden blok (inaczej niż w 2014 r. kiedy w tym samym procesie licytowane było pasmo 800 MHz i 2600 MHz) – mówi Piotr Kuriata.
Poniżej krótka rozmowa z przedstawicielem (zastrzegł anonimowość) jednego z operatorów, biorących udział w postępowaniu z 2014 r. Wówczas jednak sytuacją licytujących była znacznie bardziej skomplikowana, niż się tego można spodziewać po zbliżającym się postępowaniu.
Finał aukcji zależał w dużej mierze od przypadkowych posunięć. Co należało zrobić, aby osiągnąć pożądany cel?
W praktyce finał postępowania zależał od zaoferowanej ceny. Natomiast taktyka podpowiadała, że należy zminimalizować ryzyko uczestnictwa w przetargowej rundzie, którą myśmy nazywali wewnętrznie „fazą kopertową”, ponieważ w jej trakcie ceny musiały wzrosnąć.
Tak, to był dosyć oczywisty cel – pewność sukcesu w ostatniej rundzie 115. dnia aukcji. Tylko jak to można było osiągnąć?
Przedostatnim krokiem do sukcesu była sytuacja, w której nie trzeba było wykonywać ruchu w ostatniej rundzie aukcyjnej, ponieważ taka konieczność wymuszała przesunięcie własnej oferty na blok, gdzie była już inna aktywna oferta, a więc kolizję z tą ofertą i rywalizację w „fazie kopertowej”. Z tego z kolei wynikało, że w przedostatniej rundzie należało mieć najwyższe oferty na wybranych blokach. Kluczowe były dwa ostatnie dni aukcji.
Tutaj ponoć przydały się skrzętnie zachowane przez was na koniec aukcji prawa wstrzymania się od oferty (PWS).
Tak. Nasza taktyka polegała na tym, żeby w siódmej rundzie, licząc od końca, nasze oferty zostały przelicytowane (czyli nie były najwyższe na danym bloku [NZK - red.]), co dawało nam możliwość, aby w kolejne rundzie wykonać ruch i właściwie spozycjonować się na wybranych blokach, a potem utrzymać się na nich, wykorzystując PWS. To się udało połowicznie, ponieważ w siódmej rundzie tylko jedna nasza oferta była przelicytowana, ale ostatecznie dopięliśmy swego dzięki temu, jak zachowali się konkurenci.
Ale, czy po szóstej rundzie (od końca) byliście pewni już tego jednego bloku?
Nie. Minimalizowaliśmy tylko ryzyko negatywnego scenariusza. Pewności nie mieliśmy aż do ostatniej rundy. Mimo stosowanie PWS zawsze ktoś mógł „przykryć” naszą ofertę. Ryzyko było jednak mniejsze, bo nasze PWS ograniczało ruchy ofert pomiędzy blokami. Podobną taktykę zastosował jeszcze jeden operator.
Powiedział pan, że taktykę udało się zrealizować tylko w połowie.
Tak, ponieważ interesowało nas uplasowanie jeszcze jednej oferty NZK na drugim bloku. To się udało dopiero w przedostatniej rundzie. W ostatniej rundzie już tylko siedzieliśmy i patrzyliśmy, co się będzie działo.
No i?
Wszyscy patrzyliśmy w monitor. Po ostatniej rundzie zadzwonił dzwonek, co było sygnałem, że zaraz zostanie odświeżony obraz. Zobaczyliśmy, że obie nasze oferty są “na niebiesko” i... zrobiło się miło.