Udział funduszu Infracapital w POPC, to bezprecedensowe zjawisko na polskim rynku telekomunikacyjnym. Oto ma się na nim pojawić pierwszy, nie tylko czysto hurtowy dostawca, ale i dysponent sieci bazujący na unikalnym modelu biznesowym: rencie dzierżawnej. Dlatego gubię się w domysłach, jak to ma działać i czy się powiedzie?
Na razie wszystko wygląda ekstrapoważnie i ekstraprofesjonalnie. Cztery wehikuły finansowe stanęły do konkursów, albo je wygrywając, a jeżeli nie, to przechodząc weryfikację formalną i merytoryczną. Przetargi na budowę sieci ogłosiły jeszcze przed podpisaniem z CPPC umów o dofinansowanie, co świadczy o pewnej odwadze. Przetargi, co podkreślam z dużą radością i podziwem, prowadzone przejrzyście na poziomie rzadko widzianym w rodzimym biznesie.
Dokumentację przetargową przygotował bez wątpienia ktoś, kto zna się na rzeczy. Poszczególne rozstrzygnięcia świadczą o dużej świadomości tradycyjnych chwytów i kancików na polskim rynku budowlanym, ale jednocześnie o dużej dozie elastyczności i rozsądku zamawiającego. Nie próbuje też sobie oszczędzić fatygi, bo gros zatowarowania w niezbędne materiały zapewnia we własnym zakresie. I co najważniejsze, nie stosuje BDO (ang. build, develop, operate). Plan na nowe sieci dostępowe wydaje się dla funduszu jasny i klarowny. Tylko jaki?
Nokia zna polski rynek telekomunikacyjny na wylot, ale nie zajmuje się biznesem sieciowym. Budowa RSS-ów pokazała, że dostawca ogranicza się do... dostawy swoich „gratów” i wycofuje z przedsięwzięć. Fundusz zatem musi mieć innych partnerów. Wszystko wskazuje, że nie będą nimi aktualnie selekcjonowani wykonawcy sieci. A przynajmniej nie będą z automatu.
Wydaje się, że potencjalne modele działania dla funduszu są dwa. Pierwszy, to wybór operatora infrastruktury, który będzie zarządzał siecią i sprzedawał usługi hurtowe operatorom detalicznym. Pozornie logiczne, ale przykład RSS-ów pokazuje, jak ryzykowne.
Najprostsze i najrozsądniejsze wydaje się wydzierżawienie całej wybudowanej sieci – na wszystkich odcinkach – operatorowi, który będzie przede wszystkim pozyskiwał klientów końcowych dla siebie, ale również świadczył obowiązkowe usługi hurtowe stronom trzecim.
I tu mogą pojawić się schody, bo choć model genialny w swej prostocie, to nie ma precedensu na polskim rynku. Ustalić warunki takiej współpracy może być trudno. Duży deal, to duża korzyść dla funduszu, ale też duży problem, jeżeli się opóźni, bo sieć i tak trzeba utrzymywać.
No chyba, że porozumienie z potencjalnym dzierżawcą jest już po cichu zawarte. A fundusz tak naprawdę od początku wspomaga finansowo cichego partnera i dzieli z nim ryzyko w zamian za obietnicę wieloletniego kontraktu. Ta myśl chodzi mi po głowie od chwili, kiedy dowiedziałem się do kogą należą Eckley Investments, Gladmar Investments, Nashford Investments i Rodmer Investments.
Jeżeli jest inaczej, to śmiały i odważny marsz Infracapital może się skończyć... w przepaści. Polski rynek telekomunikacyjny jest ciężki, modele hurtowe (poza Orange) mało opłacalne. Za znamienne uważam, że w POPC wystartował fundusz, który do tej pory nie działał w Polsce, a nie na przykład Alinda, do której należy Emitel.
Brytyjczycy z Infracapital albo nauczą nas czegoś nowego, albo utwierdzą, że najlepiej znamy własne podwórko.