– Użytkownicy SIDUSIS (serwisu internet.gov.pl), w którym można sprawdzić, jakie usługi szerokopasmowe są dostępne pod danym adresem oraz, kto świadczy tam usługi, mają problem z rozróżnieniem zasięgu rzeczywistego z teoretycznym. To wprowadza zamieszania, ale wynika z faktu, że odwiedzający serwis nie czytają definicji dostępnych w SIDUSIS – przyznał na konferencji Związku Telewizji Kablowych Kamil Stano, główny specjalista z Departamentu Telekomunikacji Ministerstwa Cyfryzacji.
Trudno się jednak temu dziwić, a Kamil Stano sam prezentował przykład punktu adresowego, gdzie cała lista operatorów deklaruje zasięg teoretyczny, a rzeczywisty oferuje tylko jeden. Może to powoduje, że system nie jest do końca efektywny?
Kamil Stano pytał operatorów, czy zgłaszają się do nich klienci zainteresowani usługami, bo dowiedzieli się o nich z SIDUSIS. Odzewu nie było. Przedsiębiorcy zwracali uwagę, że najczęściej o usługi pytają osoby z miejsc, gdzie ich sieci zasięgu w ogóle nie mają. Dla nich SIDUSIS nie jest przydatny.
Specjalista z resortu cyfryzacji podał, że od uruchomienia systemu na początku grudnia ub. roku stronę odwiedziło do tej pory ponad 339 tys. internautów, a wyświetlono ją blisko 14,4 mln razy.
– Obecnie co tydzień w bazie przybywa 40 tys. adresów, które są objęte zasięgiem sieci. W sumie jest to już ponad 7 mln punktów adresowych, czego 5,5 mln światłowodowych – wyliczał Kamil Stano.
Nie potrafił jednak podać, ilu operatorów przekazało swe dane do SIDUSIS (obowiązek taki mają teoretycznie wszyscy posiadacze infrastruktury telekomunikacyjnej).