Włoski rząd uruchomił wobec Telecom Italia wydane w 2012 r. przepisy prawa, które pozwalają mu interweniować w „strategiczne” działanie firm i chronić aktywa uznane za istotne dla bezpieczeństwa państwa.
Podjęte działania odczytywane są przez komentatorów jako kolejny krok w sporze z francuskim Vivendi, który według włoskiego urzędu antymonopolowego Consob ma de facto kontrolę nad włoskim operatorem zasiedziałym. Vivendi ma blisko 24 proc. akcji telekomu i kontroluje ⅔ miejsc w radzie nadzorczej operatora. Ponadto Amos Genish, nowy prezes Telecom Italia do niedawna był członkiem władz francuskiej grupy.
Z komunikatu Telecom Italia wynika, ze rząd nie będzie nastawał na wydzielenie w osobną spółką sieci operatora. Nakłada natomiast na niektóre spółki grupy – zajmującą się międzynarodowymi usługami hurtowymi spółkę Sparkle (jest właścicielem 560 tys. km podmorskich kabli telekomunikacyjnych) oraz działającą także w obszarze bezpieczeństwa teleinformatyczną firmę Telsy – dodatkowe wymagania. Oznacza to, że wszystkie kwestie związane z bezpieczeństwem narodowym muszą być nadzorowane przez członków zarządu (którzy są obywatelami Włoch, mają certyfikaty bezpieczeństwa) i są zaakceptowane przez rząd.
Ponadto rząd podjął działania mające doprowadzić do wyznaczenia szefa specjalnej komórki odpowiedzialnej za bezpieczeństwo, która będzie zaangażowana we wszystkie procesy decyzyjne związane z działaniami strategicznymi i siecią operatora. Szef tej jednostki będzie wybrany z krótkiej listy trzech kandydatur wyznaczonych przez departament bezpieczeństwa informacyjnego rządu.
Telecom Italia, który ma 90 dni na wdrożenie nowych wymagań twierdzi, że niektóre z nich już są spełnione.