Trwające od kilku miesięcy zakupy akcji Play Communications przez dwóch głównych akcjonariuszy spółki kuszą, by pospekulować o ewentualnej przyszłości P4, największego polskiego operatora komórkowego.
Od początku grudnia ub.r. Kenbourne Invest (należy do Novator Partners) i Tollerton Investments (należy do Olympia Group) kupiły na giełdzie odpowiednio: nieco ponad 7 mln i blisko 2,9 mln akcji Play Communications. Oznacza to, że ich zaangażowanie w kapitale spółki wzrosła odpowiednio o: 2,77 pkt proc. i 1,1 pkt proc. do – odpowiednio – 30,07 proc. i 29,1 proc.
Kenbourne i Tollerton nie są jedynymi dużymi graczami, którzy skupują akcje Playa. Robiły to także Nationale-Nederlanden OFE, który w grudniu ub.r. ujawnił się jako właściciel 5,34 proc. akcji spółki, oraz Investec Asset Management, który na początku kwietnia informował, że ma pakiet 5,02 proc. akcji.
Zgodnie z regułami gry obowiązującymi w spółkach publicznych wszyscy akcjonariusze powinni – dzięki chińskim murom – mieć równy dostęp do informacji. A jeśli – np. z powodu przedstawicieli w radzie nadzorczej – posiadają jakąś niepubliczną wiedzę o spółce, nie powinni jej wykorzystywać w handlu akcjami.
Zakupy Kenbourne i Tollerton mogły wynikać z przekonania, że cena akcji Play Communications jest atrakcyjna. Mogły też wynikać z oceny, że zakup akcji spółki, która obiecuje wypłatę dywidendy na poziomie 40-50 proc. szacowanych na 750-800 mln zł wolnych przepływów pieniężnych, to najbardziej rentowny sposób ulokowania gotówki.
Z drugiej strony od lat wśród inwestorów panuje przekonanie, że duzi akcjonariusze widzą dalej niż drobni ciułacze. To zaś skłania do budowania różnych scenariuszy. Nie inaczej w przypadku Playa, czego dowodem może być kwietniowy raport o spółce wydany przez Trigon DM. Analitycy – Zbigniew Porczyk i Martyna Szymczykowska – piszą w raporcie, że można rozważać scenariusz, w którym P4 wydziela w osobną spółką aktywa telekomunikacyjne związane z masztami i wieżami. I szacują, jak taka transakcja mogłaby wpłynąć na wycenę akcji operatora.
Uważni czytelnicy TELKO.in wiedzą, że w ostatnich latach spore grono europejskich operatorów komórkowych zdecydowało się wydzielić wieże i maszty w infrastrukturalne spółki, by następnie w części lub całości sprzedać je inwestorom finansowym, albo wprowadzić na giełdą. Pieniądze z takiej transakcji operator może przeznaczyć czy to na spłatę długu, czy to na inwestycje (w tym zakup częstotliwości), czy to na dywidendę.
Wspomniane przez analityków Trigon DM wydzielenie masztów i wież, to nie jedyny możliwy scenariusz dla operatora sieci Play. Jakie inne? – podpowiada albo historia szwajcarskiego Sunrise, czy fińskiego DNA. Ten pierwszy zdecydował się na przejęcie sieci kablowej UPC Schweiz. Większościowy pakiet akcji tego drugiego chce kupić norweski operator zasiedziały Telenor. W grudniu 2016 r. w IPO akcje DNA wyceniono na 10,1 euro. Telenor chce płacić 20,9 euro.
Przejęcie przez Play, któregoś z polskich operatorów kablowych wymagałoby zapewne pokaźnej emisji nowych akcji P4, choć teoretycznie mogłoby zostać też sfinansowane długiem.
Operacja w odwrotną stronę – przejęcie większościowego pakietu akcji Playa – wymaga „jedynie” uzgodnienia atrakcyjnej dla Kenbourne i Tollerton kwoty. Obaj akcjonariusze dwa lata temu sprzedali akcje Playa po 36 zł, choć wstępnie oczekiwali nawet 44 zł. Czy i jak od tego czasu zweryfikowali swój apetyt – nie wiemy. Ale może się dowiemy.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.