Consob, włoski urząd antymonopolowy uznał, że Vivendi ma de facto kontrolę nad Telecom Italia. Włoski operator zamierza się odwołać od tej decyzji.
Spór (o ile nie konflikt) między włoskim rządem i jego agendami w sprawie roli i pozycji jaką ma francuska grupa Vivendi we włoskim operatorze zasiedziałym trwa od wielu miesięcy. Vivendi od zawsze twierdzi, że blisko 24 proc. pakiet akcji TI, jaki ma oraz to, że obsadził ⅔ miejsc w radzie nadzorczej telekomu i pośrednio ma wpływ na skład zarządu spółki nie oznacza, że kontroluje operatora (Vivendi nie konsoliduje wyników TI).
Włoskie władze stoją jednak na stanowisku, że Francuzi mają kontrole. W kwietniu AGCOM, regulator rynku telekomunikacyjnego nakazał, by w ciągu 12 miesięcy zdecydowali, czy chcą posiadać pakiet akcji TI, czy też blisko 29 proc. pakiet akcji nadawcy telewizyjnego Mediaset. Włoskie prawo ściśle reguluje możliwość posiadania przez jeden podmiot znaczących pakietów akcji w firmach telekomunikacyjnych i medialnych. Francuzi zaskarżyli decyzję AGCOM do sądu.
Niezależnie od tego włoski urząd antymonopolowy przez wiele miesięcy badał, czy Vivendi kontroluje włoskiego operatora. Consob uznał, że tak, bo choć francuski koncern nie ma ponad 50 proc. akcji, to przy rozproszonym akcjonariacie TI ma wystarczającą liczbę głosów, by kontrolować wybór członków rady nadzorczej i mieć decydujący wpływ na uchwały podejmowane przez zgromadzenie akcjonariuszy spółki. Taka decyzja Consob otwiera drogę do korzystania z obowiązującego od 2012 r. prawa, które pozwala zgłaszać weto we włoskich firmach o znaczeniu strategicznym.
Zgodnie z prawem, TI ma 60 dni na odwołanie się do sądu od decyzji regulatora. Operator zapowiada, że to uczyni.