Ogłoszony przez prezydenta Joe Bidena ambitny program budowy finansowanych przez państwo łączy szerokopasmowych napotkał na kluczową przeszkodę: nieaktualne mapy informujące, kto takich łączy potrzebuje - informuje dziennik „Washington Post”.
Dziennik informuje, że rządowe fundusze nie zostaną uruchomione dopóki mapy nie zostaną zaktualizowane i dodaje, że problem z mapami zasięgu przygotowanymi przez Federalną Komisję Łączności (FCC) znany jest od lat.
W tekście gazeta opisuje historie konkretnych osób, które skazane są na bardzo wolne łącza xDSL, podczas gdy według map FCC są w zasięgu szerokopasmowych łączy jednego z telekomów. W USA szerokopasmowy internet definiowany jest jako minimum 25 Mb/s do użytkownika i minimum 3 Mb/s przepływności przy wysyłaniu.
Według ekspertów, na których powołuje się gazeta, problem polega na tym, że opierają się na danych ze spisu powszechnego, a to oznacza że jeśli choćby jedna osoba w obszarze spisowym - na obszarach wiejskich może obejmować dziesiątki mil kwadratowych - ma dostęp do łącza szerokopasmowego, to regulator uznaje, że taki dostęp mają wszyscy inni mieszkańcy tego obszaru. FCC wspiera się też informacjami od ISP, ale ich odpowiednio nie weryfikuje.
Według „Washington Post”, póki mapy nie zostaną zaktualizowane 65 mld dolarów przeznaczone przez administrację Bidena na wsparcie inwestycji szerokopasmowych nie zostanie uruchomione. 42 mld dolarów z tej kwoty ma zostać rozdzielone bezpośrednio na poszczególne stany.
Dziennik ocenia, że problem z mapami jaki ma FCC wpisuje się w schemat działania regulatora, który już wcześniej - jeszcze za prezydentury Donalda Trumpa - był krytykowany za pospieszne wydawanie rządowych funduszy bez dokładnego rozpoznania potrzeb.
Jaskrawym przykładem jest sposób rozdziału 9,2 mld dolarów z Rural Digital Opportunity Fund. Pieniądze miały wesprzeć budowę internetowych sieci dostępowych tam, gdzie ich zasięg był niedostateczny. Tymczasem część pieniędzy trafiła na finansowanie budowy sieci w obszarach miejskich, gdzie usługi były dostępne. Jak informuje gazeta, pieniądze trafiły m.in. do Starlinka, satelitarnego dostawcy usług internetowych kontrolowanego przez Elona Muska, z przeznaczeniem na zapewnienie dostępu na drodze, przy której nie było żadnych budynków, a także na zlokalizowanym na bogatym przedmieściu Filadelfii niewielkim trawniku.
FCC aktualizacją map zajmuje się teoretycznie od marca 2020 r., ale efektów na razie nie widać. Niektóre stany - np. Kolorado i Północna Karolina - by nie marnować czasu wzięły więc sprawy we własne ręce i tworzą własne mapy.