Dzięki megaustawie szerokopasmowy internet trafi do 3 mln gospodarstw domowych. Samorządy nie zostaną pozbawione żadnych przychodów, które dziś pobierają – próbuje rozwiać obawy samorządowców w rozmowie z PAP wiceminister cyfryzacji Wanda Buk.
Senackie Komisje Infrastruktury oraz Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej wniosły o przyjęcie przez Senat bez poprawek nowelizacji tzw. megaustawy, czyli ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych. Przepisy mają zlikwidować bariery administracyjno-prawne hamujące rozwój infrastruktury telekomunikacyjnej.
Jak podkreśliła w rozmowie z PAP wiceminister cyfryzacji Wanda Buk, absolutnym nieporozumieniem jest informacja, że ustawa wprowadzi w Polsce sieć 5G, gdyż to odbędzie się poprzez dystrybucję na rynek częstotliwości w odpowiednich zakresach pasm.
– Urząd Komunikacji Elektronicznej przygotowuje dystrybucję części pasm. (…) W ramach postępowań – jest to przetarg albo aukcja – jednym z obowiązków może być pokrycie siecią 5. generacji przynajmniej jednego dużego miasta, które zostanie wskazane. Wydaje się, że jednak lepiej byłoby wskazać tych lokalizacji więcej, kilkanaście – wyjaśniła Wanda Buk.
Odnosząc się do samego tekstu ustawy, wiceminister zauważyła, że wszystkie zmiany były szeroko konsultowane ze stroną samorządową w ramach Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego odnosząc się do zarzutów ze strony niektórych samorządów, że nie otrzymały one projektu nowelizacji do zaopiniowania. – Konsultacje publiczne trwały aż 30 dni i były takie JST, który zdecydowały się na wniesienie indywidualnych uwag także ta drogą – podkreśliła Buk.
Przypomniała, że po długich debatach nowelizacja megaustawy uzyskała ostatecznie pozytywną opinię Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. Najbardziej kontrowersyjne dla samorządów było nałożenie na nie obowiązku raportowania do systemu, który ma agregować dane o infrastrukturze.
– Samorządy obawiały się, że będą musiały raportować dużo informacji, w dodatku w trybie nie narastającym, tylko za każdym razem od zera, a jeżeli nie zaraportują, to będą musiały ponosić kary – wyjaśniła Buk. Dodała, że niektóre samorządy obawiają się też, że spocznie na nich obowiązek raportowania o infrastrukturze, której nie są właścicielem, a tak wcale nie będzie.
Zdaniem wiceminister, zapis o karach był konieczny, ponieważ resort dostrzegł brak konsekwencji niewykonania danego obowiązku przez JST, co skutkuje po prostu permanentnym jego niewykonywaniem. W jej ocenie, przykładem jest obowiązek przekazywania przez samorządy informacji o ustalonych przez nie stawkach za zajęcie pasa drogowego. Bardzo mało samorządów, mimo że wymaga tego prawo, przekazuje tę kluczową z punku widzenia inwestycji w sieci informację.
– Musimy mieć wiedzę o infrastrukturze, która istnieje w naszym kraju i zaczyna mieć charakter krytyczny. Uznaliśmy, że jeżeli nakładamy jakiś obowiązek – a nie nałożyliśmy go tylko na samorządy a również na wszystkich innych dysponentów infrastruktury telekomunikacyjnej – to musimy mieć też jakieś narzędzie, które da możliwość egzekucji – zauważyła.
Kontrowersje po stronie samorządowej wzbudziły też zapisy o obniżeniu stawki za zajęcie 1m2 pasa drogowego, ale jak podkreśliła wiceminister to problem znany od dawna i w tym zakresie wątpliwości zgłaszali przedstawiciele województw, którzy postulowali, żeby stawki zostały obniżone zarówno dla inwestycji przyszłych, jak i już zrealizowanych (województwa zarządzają regionalnymi sieciami szerokopasmowymi, które borykają się z wysokimi kosztami utrzymania, m.in. ze względu na stawki za zajęcie pasa).
Jak wyjaśniła Buk, nowe, obniżone stawki, będą dotyczyć wyłącznie nowobudowanej infrastruktury. W przypadku tej już istniejącej nic się nie zmieni. – Trudno więc zgodzić się z zarzutami, że rząd próbuje pozbawić dochodów samorządy – stwierdziła wiceminister.
Z analiz, na które zwróciła uwagę wiceminister, wynika, że przy obecnych stawkach jest wiele miejscowości w Polsce (ok. 5 mln gospodarstw domowych), w których żadna stacjonarna infrastruktura telekomunikacyjna (światłowody) nie powstałaby przez kolejne 15 lat. Tak czy inaczej samorządy nie czerpałyby więc z tego żadnych dochodów.
Wand Buk zauważyła też, że są w Polsce takie gminy, w których opłata za zajęcie pasa drogowego sięga nawet 200 zł za metr miesięcznie. Sprawia to, że jakiekolwiek inwestycje są w tych gminach nieopłacalne.
– Warto zaznaczyć, że jest bardzo dużo gmin, które dziś z własnej woli obniżyły stawki żeby pobudzić rozwój infrastruktury na ich terenie. Niestety, nie wśród wszystkich samorządów jest zrozumienie i bardzo często gminy sąsiednie lub np. powiaty (ustalające stawki dla dróg powiatowych) stosują maksymalne stawki. Biorąc pod uwagę, że operator zazwyczaj musi przejść przez drogi kilku gmin lub powiatów, na koniec okazuje się, że ci, którzy wykazali się zrozumieniem i tak nie osiągają założonego celu – wyjaśniła Wanda Buk.
Zgodnie z nowelizacją maksymalna wysokość tej opłaty będzie wynosić 20 zł, tak jak dziś wynosi dla dróg krajowych.
Ustawa zawiera też inny zapis, który wzbudził wątpliwości niektórych samorządowców – nakłada na jednostkę samorządu terytorialnego obowiązek nieodpłatnego zapewnienia przedsiębiorcom telekomunikacyjnym dostępu do infrastruktury. Odnosząc się do zarzutów o rzekomym wywłaszczeniu samorządów, wiceminister zaznaczyła, że to nieporozumienie, bo obowiązek udostępniania infrastruktury publicznej na cele związane z telekomunikacją istnieje od kilku lat i nie jest absolutny.
Jak zauważyła, właściciel infrastruktury może odmówić jej udostępnienia, jeżeli nie ma technicznych możliwości zainstalowania urządzenia, jeżeli elementy sieci mogłyby tej infrastrukturze zagrażać lub mogłyby stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego, życia i zdrowia ludzi. – Już teraz samorządy zawierają umowy z operatorem, w których określają sposób umieszczenia urządzenia, konserwacji, rozwiązania tej umowy – dodała.
Według wiceszefowej resortu cyfryzacji, niewiele się tu zmieni. – W ustawie pojawia się zapis – a są to przepisy, które wdrażają dyrektywę unijną – że w przypadku punktów bliskiego zasięgu, to udostępnienie jest nieodpłatne – powiedziała.
Zdaniem wiceminister, kluczowa jest tu definicja punktów bliskiego zasięgu. Są to piko- i mikrokomórki, które działają na pasmach, które mają bardzo krótki zasięgi. Są to urządzenia wielkości dyktafonu czy telefonu. Żeby zapewnić funkcjonowanie sieci muszą być lokowane stosunkowo gęsto.
Najczęściej będą umieszczane na lampach, słupach, płytach pod chodnikami lub innych tego typu obiektach. – Te urządzenia muszą mieć dostęp do sieci energetycznej. Za światłowód, który będzie biegł w pasie drogi, operator będzie musiał zapłacić – zastrzegła wiceminister.