To w zasadzie jedyny punkt w planowanej przez Urząd Komunikacji Elektronicznej regulacji dostępu do instalacji telekomunikacyjnych w budynkach, co do którego biorące udział w konsultacjach podmioty są zgodne – narzędzie będzie trudne (lub niemożliwe) do stosowania. Co do pozostałych punktów planowanej regulacji, to opinie zależą od ekonomicznego interesu partycypantów postępowania.
UKE opublikował dzisiaj stanowiska konsultacyjne, które przedstawiły organizacje branżowe, jak również podmioty, które mają być objęte regulację i te, które mogą z niej skorzystać. Wszystkie krytykują zaproponowaną przez UKE metodologię wyznaczania ceny dostępu budynkowego, wedle skomplikowanego algorytmu wymagającego dużego zestawu (także historycznych) danych.
– Należy podkreślić, że zaproponowany model jest typowym modelem teoretycznym, który w przypadku dwóch, czy trzech budynków w zasobach operatora byłby być może możliwy do zastosowania po koniecznych modyfikacjach, wynikających chociażby ze stosowanej metodologii. Jednakże w przypadku szerokiej skali współpracy hurtowej (...) stosowanie takiego modelu rozliczeń wiąże się z bardzo wysokimi kosztami, zwłaszcza w przypadku budynków w których instalacje wewnątrzbudynkowe zostały wykonane dawno temu. Podkreślić należy, że spółka nie posiada i nie jest zobowiązana do posiadania zinwentaryzowanych danych, którymi może zasilić proponowany przez Prezesa UKE model rozliczeń – stanowi opinia wielkopolskiej Inei, która – choć przeciwna proponowanej regulacji – jest akurat jednym z najbardziej otwartych na współpracę hurtową podmiotów na rynku. Twierdzi nawet, że jej komercyjna oferta na dostęp jest dla operatorów-biorców korzystniejsza od propozycji UKE.
Krajowa Izba Komunikacji Ethernetowej stwierdza wręcz, że zaproponowany model rozliczeń (przez swoje skomplikowanie) jest nie do wdrożenia dla mniejszych podmiotów na rynku. Izba postuluje o uproszczenie metodologii i wskazanie nominalnych cen.
Znamienne, że wyznaczanie cen jest jedyną kwestią, którą w swoim stanowisku porusza Orange – podmiot, który najprawdopodobniej jest zainteresowany korzystaniem z regulacji (podobnie, jak część podmiotów, które zrzesza KIKE). Krytykę metodologii kosztowej można znaleźć również w stanowiskach sześciu podmiotów, które mają zostać poddane regulacji (Netia, Multimedia Polska, UPC, Toya, Vectra, Inea). Ponadto wysuwają one wiele innych argumentów przeciw
Operatorzy powołuję się zarówno na brak potrzeby wprowadzania regulacji, jak również na jej fundamentalne wady prawne. Zwracają również uwagę na koszty, jakie po ich stronie pochłonie wdrożenie zasad tej regulacji.
W wielu stanowiskach powtarza się zarzut niekonsekwencji Prezesa UKE, który z jednej strony chce nałożyć obowiązki na operatorów alternatywnych, a z drugiej planuje deregulację Orange na rynku LLU, którego produkty są po części ekwiwalentne dla dostępu kablowego.
Najistotniejsze w powyższej dyskusji (w której część argumentów jest tradycyjnie przejaskrawiona) jest możliwość wyśledzenia, jakie podmioty mogą być zainteresowane korzystaniem z infrastruktury sześciu operatorów. Wydaje się, że jest nim Orange, który w kuluarowych rozmowach przyznaje, że to może być sposób na szybki dostęp do budynków, który dzisiaj opóźniają postępowania przeciw zarządcom, jak również możliwość obsłużenia tych klientów, którzy nie chcą się zgodzić na nowe kable w mieszkaniach.
Inną sprawą jest, że planowana przez UKE regulacja z powodów technicznych nie jest sposobem na dostęp budynkowy w każdej sytuacji.