W Rytrze boją się masztu Playa

Aktualizacja 18.07.2019

Jak informuje serwis sadeczanin.info sprawa masztu Play w Rytrze trafiła do sądu i toczyć się pewnie będzie przez kilka lat.  Miejscowi – o ironio – są w tym wypadku bardzo zadowoleni z opieszałości sądów. Dlaczego? Bo umowa na dzierżawę prywatnej działki podpisana została na 10 lat. Już minęły trzy, a jak sprawa w sądzie potrwa kolejne dwa, operator sam może zrezygnować ze stawiania kosztownej instalacji tylko na pozostałe pięć lat. A właścicielka gruntu, przynajmniej w deklaracjach po śmierci męża, nie ma zamiaru przedłużać dzierżawy.

---

Play chce postawić w Rytrze w Beskidzie Sądeckim blisko 50-metrową wieżę telefonii komórkowej. Mieszkańcy przysiółka Połom Niżna obawiają się o swoje zdrowie, bo w pobliżu mają już jedną wieżę maszt. Zapowiadają, że jeśli będzie trzeba, to siłą zablokują inwestycję operatora – relacjonuje Gazeta Krakowska.

Jak opisuje gazeta, Połom Niżna to wysoko położony przysiółek Rytra, w którym buduje się coraz więcej domów. Na ryterskim wzgórzu pierwsza wieża powstała 31 lat temu.

Teraz mieszkańcy, w obliczu powstania drugiej wieży, wyrażają nie tylko obawy o zdrowie. Wskazują też, że maszt będzie szpecił krajobraz, a przecież Rytro to miejscowość turystyczna.

Zdaniem Józefa Kaczmarka, eksperta do spraw telekomunikacji z Nowego Sącza, z którym rozmawia gazeta, sąsiedztwo nadajników może niekorzystnie wpływać na zdrowie. Jego zdaniem, „takie fale elektromagnetyczne mogą nawet powodować raka”. Mówi jednak, że wszystko zależy od liczby anten zainstalowanych na maszcie, ich mocy i odległości od zabudowań mieszkalnych. Sporządzenie raportu oddziaływania takiej stacji na środowisko to obowiązek leżący po stronie inwestora. Jednak Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska uznała, że taka opinia nie jest wymagana.

Mieszkańcy zebrali już ponad 220 podpisów pod zażaleniem skierowanym do wójta gminy. Następnym krokiem jest skierowanie skargi do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

Wójt Rytra wyjaśnia, że sprawa budowy wieży telekomunikacyjnej toczy się od 2017 r. Poprzedni wójt i mieszkańcy Rytra odwołali się od decyzji starosty do wojewody, a ten nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Starosta wystąpił o przedstawienie środowiskowych uwarunkowań. Urząd gminy wystąpił do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i do sanepidu o opinię, a w niej stwierdzono, że nie wymagane jest uzyskanie decyzji o oddziaływaniu na środowisko. Mówi, że w pełni popiera protest mieszkańców.

– Pomijając nawet kwestię oddziaływania takich nadajników, bo te są rozbieżne, to niestety stajemy się miejscowością wiatrakowo-nadajnikową – argumentuje wójt Rytra.