W płockich media od kilkunastu dni głośno o proteście mieszkańców miasta przeciw budowie 35-metrowego masztu sieci Play przy zbiegu ul. Wyszogrodzkiej i Południowej. Sprawa nabrała rozgłosu m.in. poprzez zaproszenie przez protestujących do Płocka dziennikarzy programu „Po stronie prawdy” z Telewizji Trwam. Blisko godzinny reportaż interwencyjny w tej sprawie można zobaczyć na stronie internetowej TV Trwam.
Protestujący przygotowali m.in. takie hasła jak: „Pieniądz decyduje, maszty śmierci buduje”, „Maszty stawiacie, wyników badań nie znacie”, „P4 maszty buduje, ludziom zdrowie psuje”. Mieszkańcy ulicy Południowej, oprócz problemów zdrowotnych obawiają się także, że spadnie wartość ich działek i nieruchomości.
Płockie media, jak i mieszkańcy w reportażu przypominają, że sprawa masztu ciągnie się od 2012 r. Już wtedy mieszkańcy okolicznych domków jednorodzinnych, kiedy dowiedzieli się o projekcie, rozpoczęli działania, by nie dopuścić do realizacji inwestycji.
Mijały tygodnie, organizowano spotkania, do mieszkańców przyjechał prezydent miasta, w ratuszu odbyła się rozprawa administracyjna. Ustalone zostały dwie inne lokalizacje w niedalekiej okolicy i choć inwestor się na nie zgodził, wydawało się, że pod wpływem oporu zrezygnował z postawienia w tym miejscu masztu.
Jednak jak się okazało, operator nie odpuścił i w styczniu 2018 r. mieszkańcy Płocka dowiedzieli się, że miasto musi wydać pozwolenie na budowę, a co za tym idzie – inwestycja może zostać wkrótce rozpoczęta. Na pomoc wezwali lokalnych dziennikarzy i telewizję Trwam.
Przedstawiciel Urzędu Miasta w Płocku tłumaczył, że pozwolenie na maszt musiał zostać wydany, bo Samorządowe Kolegium Odwoławcze nie uznało argumentów magistratu, podobnie jak sąd. Według urzędników, można jednak to postępowanie wznowić, a do wydania pozwolenia na budowę jest bardzo daleka droga. Urząd pośpiesznie szuka alternatywnych miejsc dla masztu, np. w pobliżu znajduje się kościół, na dachu którego znajdują się podobne anteny.
Dziennikarz TV Trwam podsunął pomysł zmiany planu zagospodarowania przestrzennego, dzięki czemu można wykluczyć tę lokalizację. Urzędnik z Płocka nie wykluczył, że z takiego rozwiązania władze miasta skorzystają.