REKLAMA

W Gminie Łochów chcą, by IT4 Polska budował sieć z KPO pod ziemią, a nie stawiał słupy

Firma IT4 Polska (a dokładniej spółka celowa IT4 Polska VII Sp. z o.o.), ISP z Wyszkowa z grupy Fixmap w ramach Krajowego Planu Odbudowy realizuje projekt budowy sieci w powiecie węgrowskim na Mazowszu. Budowa sieci światłowodowej FTTH  odbywa  się na istniejącej podbudowie słupowej (325 km), nowej podbudowie (120 km), a także w istniejących duktach telekomunikacyjnych (60 km sieci doziemnej). Efektem inwestycji ma być objęcie  zasięgiem internetu światłowodowego ponad 11 tys. gospodarstw domowych.

Inwestycja napotkała na pierwsze rafy. Wielu mieszkańców uważa bowiem, że światłowód powinien być układany pod ziemią, a nie na stawiane słupy. 

Tuż za Kamieńczykiem, w stronę mostu nad Liwcem, kończy się gmina Wyszków, a zaczyna gmina Łochów w powiecie węgrowskim. I wieś Nadkole. Mieszkańcy Nadkola i okolicznych miejscowości, takich jak Łazy czy Szumin, z niecierpliwością czekali na światłowód. Dostęp do szybkiego internetu miał być krokiem ku nowoczesności, tymczasem zamiast satysfakcji, pojawiło się ogromne niezadowolenie. Powód? Las białych, kompozytowych słupów, który z dnia na dzień wyrósł przy drogach i na prywatnych działkach, niszcząc krajobraz nadbużańskiej ostoi i terenów objętych ochroną Natura 2000 – relacjonuje sytuację serwis wdi24.pl

Zaniepokojeni mieszkańcy wystosowali pisma do gminy i licznie wzięli udział w zebraniu sołeckim, na którym spotkali się z przedstawicielami wykonawcy, firmy nPlay oraz gminy Łochów.

Kiedy prezes nPlay Grzegorz Giecko stanął  przed rozgoryczoną grupą mieszkańców, ci jednoznacznie podkreślili, że nie są przeciwni inwestycji, ale jej formie.

 My chcemy światłowód, ale nie chcemy tego koszmarnego widoku! Dlaczego nie można było tego puścić pod ziemią? – pytali. 

Grzegorz Giecko mówił o założeniach projektu, który zakładał, że 80 proc. infrastruktury będzie napowietrznej, a jeśli nie uda się tego spełnić, to część obszarów może zostać całkowicie wykluczona z inwestycji. Poza tym, jak wskazywał, budowa infrastruktury podziemnej byłaby wielokrotnie droższa, a dodatkowo wymagałaby uzyskania zgody od wszystkich właścicieli działek, 100-procentowo, co często bywa problematyczne, bo też, jak zauważył z kolei sołtys Nadkola: „wielu nie chce kopać w swoich ogródkach”. 

To jednak nie wszystkie zarzuty wobec wykonawcy. Mieszkańcy  skarżyli się, że nie mieli żadnej możliwości kontaktu z wykonawcą, a firma nawet parkowała sprzęt na ich prywatnych działkach bez zgody. Co więcej, gmina i powiat wzajemnie przerzucały się odpowiedzialnością – urzędnicy gminni odsyłali do powiatu, a powiat z kolei do gminy.

Mieszkańcy chcieli również dowiedzieć się, kto odpowiada za estetykę przestrzenną i czy obecny sposób realizacji inwestycji jest zgodny z przepisami. Wykonawca umywał ręce, twierdząc, że „ocena ładu przestrzennego to nie jego rola”.

Urzędnicy z gminy Łochów tłumaczyli się, że na mapie wszystko wyglądało poprawnie, ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

–  Wykonawca idzie po łatwiźnie, a teraz mamy bałagan. Pismo od mieszkańców wpłynęło. To sygnał dla gminy, będziemy się temu przyglądać. A to co jest teraz? Nie wiemy, co z tym robić - przyznał Adam Bala z wydziału inwestycji. 

Podczas zebrania mieszkańcy nie kryli swoich obaw. – Co się stanie, gdy przyjdzie wichura? Kto będzie naprawiał te kruche, kompozytowe słupy? – dopytywali.

W odpowiedzi usłyszeli, że za utrzymanie sieci będzie odpowiadać firma wyłoniona przez inwestora IT4 Polska.

Na spotkaniu pojawiła się również propozycja, aby gmina wzięła na siebie część kosztów zakopania kabli w najbardziej newralgicznych miejscach. Urzędnicy nie wykluczają takiej możliwości, ale podkreślają, że to rada gminy musi podjąć decyzję i znaleźć środki w budżecie.

Zebrani zaproponowali, aby wszyscy, którym zależy na zmianach, złożyli swoje postulaty i przekazali je sołtysowi, który następnie przekaże je gminie. Jednym z głównych postulatów jest większy nacisk na budowę sieci podziemnej oraz poprawa komunikacji z firmą wykonawczą.

Mieszkańcy domagają się również, aby wykonawca informował ich o kolejnych etapach prac, zamiast zaskakiwać ich kolejnymi słupami. Urzędnicy zapewnili, że pismo, które wpłynęło od mieszkańców, na razie zatrzymało dalsze stawianie słupów, a dalsze decyzje będą konsultowane.

– Czy uda się poprawić i uniknąć „lasu słupów” w pozostałych lokalizacjach oraz zachować unikalny krajobraz nadbużańskiej ostoi? Na razie to pytanie pozostaje bez konkretnej odpowiedzi. Jedno jest pewne – mieszkańcy nie zamierzają odpuścić – podsumowuje relację wdi24.pl.