W Urzędzie Komunikacji Elektronicznej nie są prowadzone analizy dotyczące unieważnienia bądź odwołania aukcji na częstotliwości LTE - tak oficjalnie na swej stronie internetowej regulator rynku ustosunkował się do publikacji prasowych i wypowiedzi analityków z ostatnich dni, w których rozważane są takie scenariusze
"Jednocześnie Prezes UKE ponownie podkreśla, iż jedynie od uczestników aukcji zależy w jakim momencie proces zostanie zakończony. Uczestnicy aukcji zgodnie z warunkami zawartymi w dokumentacji aukcyjnej kształtują ceny za dane bloki częstotliwości. Przy czym jedynym kryterium w aukcji jest wysokość zadeklarowanej kwoty, a podmioty biorące w niej udział zobowiązały się, przystępując do aukcji, do zapłaty ceny, którą zadeklarowały w ofertach" - pisze w komunikacie UKE.
Według UKE przystąpienie przez zainteresowane podmioty do aukcji w oczywisty sposób jest akceptacją nadrzędnego jej celu tj. dystrybucji, a przez podmioty nabycia, wylicytowanych bloków częstotliwości. Urząd dodaje jednak, że potencjalnie w sytuacji, kiedy uczestnicy aukcji kształtowaliby jej przebieg w taki sposób, aby powyższy cel nie został osiągnięty, należy rozpatrzyć, czy działania takie nie noszą cech nieuczciwej konkurencji.
A tak uważają np. analitycy Domu Maklerskiego mBanku, którzy w upublicznionym wczoraj raporcie piszą, że ich zdaniem NetNet spekulacyjnie podwyższa ceny w aukcji, czym wydłuża jej trwanie.
Natomiast w opublikowanym wczoraj w Rzeczpospolitej artykule Anna Streżyńska, była szefowa UKE, stwierdziła, że prowadzona od lutego 2015 r. aukcja na częstotliwości LTE zabrnęła za daleko i nie sposób dziś znaleźć choćby jednego optymisty wierzącego w jej rozstrzygnięcie.
UKE: Nie analizujemy jak odwołać aukcję LTE
13 sierpnia 2015, 12:44