Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej w sprawie stwierdzenia opieszałości działania urzędu. W sporze o nadpłatę należności z tytułu opłaty za korzystanie z częstotliwości radiowych sąd poparł stanowisko, że to urząd, a nie przedsiębiorca ma „odrobić lekcję” i ustalić szczegóły sprawy. To nie zdarza się często.
Sprawa była wynikiem sporu nienazwanego w aktach sprawy operatora (można sądzić, że to Netia), który w 2014 r. wniósł do UKE o rozliczenie nadpłaty za należności z roku 2009. Operator obliczył całkowitą sumę należności i całkowitą kwotę nadpłaty. W odpowiedzi UKE poprosił o uszczegółowienie nadpłat za każde pozwolenie radiowe.
Operator odmówił, ponieważ – co zresztą ciekawe – nie był w stanie rozbić należności na poszczególne pozycje. UKE uznał to jednak za uchybienie i pozostawił wniosek bez rozpoznania.
– Zdaniem Prezesa UKE, nie jest prawidłowe stanowisko spółki, iż bez względu na wybrany przez zobowiązanego sposób uiszczenia rocznej opłaty za prawo do dysponowania częstotliwością lub rocznej opłaty za prawo do wykorzystywania częstotliwości, nadpłacona zostaje zawsze roczna opłata. Jeżeli zobowiązany wybierze bowiem, uiszczenie rocznej opłaty w ratach np. kwartalnych, to w przypadku, gdy nadpłaci jedną z rat kwartalnych i jednocześnie będzie zalegał z zapłatą którejkolwiek z pozostałych rat kwartalnych - a zatem będzie posiadał, w ramach tej samej rocznej opłaty, jednocześnie nadpłatę i zaległość, nie można twierdzić, iż posiada nadpłatę z tytułu rocznej opłaty – argumentował m.in. UKE.
Już w toku sądowej skargi na decyzję regulatora operator stwierdził, jednak m.in. że „organ powinien zbadać we własnych księgach, jakie kwoty spółka wpłaciła na poczet poszczególnych pozwoleń radiowych, tytułem poszczególnych rat opłat, a następnie porównać te faktycznie wniesione kwoty z kwotami, jakie zgodnie z prawem były z tych tytułów należne”.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w sentencji wyroku podtrzymującego skargę operatora, nie odniósł się wprost do tego argumentu, ale swoim werdyktem w zasadzie go poparł. Podobnie uczynił NSA, choć ten jeszcze nie opublikował sentencji swojego wyroku.
Trzeba jednak podkreślić, że oba sądy administracyjne odnosiły się bardziej do zarzutu opieszałości UKE, niż do meritum sporu. Potwierdziły jednak, że regulator nie powinien był pozostawić sprawy bez rozpoznania z powodu niedostarczenia przez operatora szczegółowych danych.