Od kilku dni turecki rząd walczy z Twitterem. Blokada serwisu na poziomie DNS nie odniosła takiego skutku, jak planowano, ponieważ użytkownicy sieci ISP w Turcji przerzucili się na zagraniczne serwery DNS. Regulator tureckiego rynku telekomunikacyjnego - BTK (tur. Bilgi İletişim ve Teknolojileri Kurumu) - zadysponował jednak blokadę serwerów Twittera na poziomie adresacji IP. Tureccy użytkownicy Twittera przerzucili się zatem na VPN oraz oprogramowanie maskujące adresację IP.
BTK argumentuje, że blokada Twittera była konieczna, ponieważ tureccy użytkownicy serwisu skarżyli się na nieposzanowanie prywatności przez serwis, a ten odmówił usunięcia kwestionowanych materiałów ze swoich zasobów. Decyzję o zablokowaniu serwisu wydał turecki sąd.
Prawdziwym powodem całej afery jest jednak najprawdopodobniej opublikowanie przez użytkowników Twittera nagrań, które demaskują korupcję w otoczeniu premiera Turcji Recipa Erdogana. Ten oficjalnie stwierdził, że materiały zostały sfabrykowane i są elementem kampanii politycznej przeciwko jego urzędowaniu na stanowisku premiera i przeciwko jego formacji politycznej.
Recip Erdogan zasugerował możliwość zablokowania także innych serwisów społecznościowych: Twittera i YouTube’a.
Turcja walczy z Twitterem w sieci
24 marca 2014