Jako Polacy lubimy narzekać. A w przypadku operatorów telekomunikacyjnych jednym z ulubionych tematów do biadolenia są ceny usług telekomunikacyjnych. Zdaniem większości – zdecydowanie zbyt niskie. Dlaczego więc nie decydują się na duże podwyżki? No tak – ten okropny UOKiK. To jednak często tylko wymówka.
Przełom sierpnia i września to nie jest czas, kiedy w branży telekomunikacyjnej mówi się dużo o podwyżkach. Duzi operatorzy wychodzą wówczas z promocjami „back to school”, licząc, że po wakacjach znajdą klientów, którzy dadzą się skusić na atrakcyjne pakiety usług, np. z dostępem do serwisów streamingowych.
Tym niemniej temat podwyżek cen za usługi telekomunikacyjne w obliczu wzrostu kosztów, wobec inflacji, temat klauzul waloryzacyjnych czy ubolewanie nad cenami dostępu do internetu w Polsce na tle krajów europejskich, jest aktualny w branżowych rozmowach od co najmniej dwóch lat.
W zasadzie w trakcie każdej dyskusji na ten temat wszyscy zgadzają się, że ceny powinny w Polsce mocno wzrosnąć, jednak na spektakularne podwyżki decyduje się mało który operator. Większość telekomów preferuje ostrożniejszą strategię „więcej za więcej”.
Dlaczego? Po prostu nie jest to możliwe ze względu na dużą konkurencję. Jasno przedstawiła to w poniedziałkowej rozmowie z TELKO.in Jolanta Dudek, wiceprezes Orange Polska ds. rynku masowego. Podkreśla ona, że telekomy działają w innych warunkach niż firmy energetyczne, a dla klientów na rynku telko, choć cena to dziś nie jedyny element wyboru oferty, to jednak ciągle ważny czynnik. Dlatego też Orange, wprowadzając klauzule inflacyjne, zdecydował się na bardzo skromne podwyżki na poziomie 2,90-4,90 zł. Exodusu klientów więc nie było.
Jolanta Dudek wspomina też o obawie przed interwencją UOKiK, jednak nie jest to chyba czynnik najważniejszy. Orange musi konkurować o klientów najczęściej z wieloma operatorami. Szczególnie dotyczy to usług światłowodowych. Dlatego w przeszłości w takich miastach jak Warszawa czy Katowice decydował się nawet na lokalne obniżki regularnych cen za FTTH o 10 zł. Co bysię stało, gdyby na tych rynkach teraz obwieścił, że jednorazowo podnosi ceny o 10-20 zł? Pamiętajmy, że w wielu miejscach musi np. konkurować z agresywnym Playem, który po przejęciu UPC walczy o odbieranie klientów innym sieciom.
Gdy jednak operatorzy nie czują na plecach oddechu konkurenta, nie wahają się kalkulować cen na odpowiednio wysokim poziomie. Przykładem może być podwarszawski operator Skynet, który ostatnio ogłosił promocję internetu pod hasłem „Zacznij rok szkolny z internetem symetrycznym". Regularnie operator sprzedaje łącze symetryczne 1 Gb/s w cenie 159 zł. Stawka całkiem przyzwoita, ale dotyczy tylko budynków jednorodzinnych i segmentów, gdzie dostawca raczej nie ma konkurentów i może sobie na to pozwolić. W zabudowie wielorodzinnej cena jest o ponad połowę niższa i wynosi 69 zł.
I jest to praktyka większości operatorów na konkurencyjnym podwarszawskim rynku. Popatrzmy na ofertę Neftali z Ożarowa Mazowieckiego. Operator ten utrzymuje dla klientów z bloków bardzo tanią ofertę 29,90 zł za łącze 100/10 Mb/s. Z takiej opcji nie mogą już jednak korzystać klienci domów jednorodzinnych. Tutaj ceny zaczynają się od 79,90 zł za łącze 300/30 Mb/s.
Czy tacy operatorzy jak Skynet czy Netfala działają głupio? Są szkodnikami rynku, walcząc o klientów w blokach tanimi ofertami?
Działają racjonalnie, podobnie jak Orange, który szuka innych sposobów na zwiększenie ARPO co mu się nawet udaje. Po prostu takie są realia rynku i trzeba się do nich dostosować, a ponarzekać na niskie ceny internetu w Polsce też zawsze przy okazji można.
Piątkowe komentarze TELKO.in mają charakter publicystyki – subiektywnych felietonów, stanowiących wyraz osobistych przekonań i opinii autorów. Różnią się pod tym względem od Artykułów oraz Informacji.