Prezes UKE nie powinien straszyć, ale operatorzy sieci kablowych nie powinni panikować na zapowiedź analizy rynku i ewentualność nałożenia na nich pewnych obowiązków. Regulacyjnej rzezi a la 2006-2010 nie będzie, ale są obszary rynku, w których można by ograniczyć wygodnictwo i egoizm operatorów. Bynajmniej nie tylko kablowych.
Konkurencja infrastrukturalna się sprawdza, nikt temu nie zaprzeczy, co nie znaczy, że trzeba mieć na własność każdy metr sieci. Szczególnie, gdy to przeszkadza innym.
Choć kibicuję operatorom, to od lat przyglądając się sporom o dostęp do zasobów budynkowych nie mogę się oprzeć wrażeniu, że pała nadmiernie przegięła się tutaj w jedną stronę. W zasadzie każdy kto występuje o decyzję do UKE dostaje prawo budowy kolejnej instalacji budynkowej, kolejnego ciągu peszli, kolejnych skrzynek na ścianie. Operatorzy bowiem starannie dbają o to, by „nie było możliwości” wykorzystania już istniejącego okablowania. Tak jest im łatwiej.
UPC z niezłomną konsekwencją buduje w domach instalację koncentryczną, choć publicznie przyznaje, że z FTTH też by sobie dało radę (jest przecież RFoG). Orange chce mieć „światełko” od OLT-a aż do gniazdka na ścianie, chociaż mogłoby wykorzystywać miedzianą skrętkę i G.fast, albo – jeszcze lepiej – koncentryk i MOCA. Dobre prawo operatorów dbać o najkorzystniejszy model biznesowy. I dobre prawo regulatora ocenić, czy to służy wszystkim, np. mieszkańcom szczodrze kablowanych budynków mieszkalnych. Jakoś jestem w stanie sobie wyobrazić, że wolą niższy poziom konkurencji infrastrukturalnej w Polsce, ale więcej ciszy i świętego spokoju za ścianą. Mogę nawet pojechać z grubej rury: bardziej cenią święte prawo własności, niż osiągnięcie celów Agendy Cyfrowej.
Tym bardziej, że drugi operator w budynku robi wielką różnicę, trzeci może coś znaczy, ale każdy kolejny ma niewielki wpływ na poziom konkurencji. A zresztą niech będzie i dziesięciu, byleby się wpinali w piwnicy i szli w górę tymi samymi kablami! W moim bloku dwaj operatorzy – diabli wiedzą, czy legalnie? – bez problemu wymieniają się tymi samymi 10 metrami kabla do gniazdka u mnie w mieszkaniu. Można? Można.
Operatorom wolno czuć niczym nie skrępowaną odrazę do współpracy z konkurentami, wolno wydawać miliony złotych na dublującą się infrastrukturę, jeżeli nikt inny nie dostaje po krzyżu. Jeżeli jednak mieszkańcy nie chcą prucia świeżo odnowionych klatek, magistraty nie chcą trzy razy w roku rozkopywać tych samych jezdni i chodników, ekolodzy mdleją od kolejnej wieży komórkowej, to na rozsądną współpracę infrastrukturalną trzeba spojrzeć w nowy sposób. Jeżeli nie operatorzy, to chociaż regulator.