Toya, piąta sieć kablowa w Polsce w tym tygodniu poinformowała o przejęciu krakowskiej spółki S-Net. Firma nie ukrywa, że ma ambitne plany związane z ekspansją w grodzie Kraka. Można się też spodziewać, że nadal będzie aktywna na rynku akwizycji.
Dziś Toya jest dominatorem na łódzkim rynku, ale obecna jest także w takich miastach jak: Pabianice, Piotrków Trybunalski, Kutno, Mysłowice Przemyśl czy Pisz. Jednak wejście do Krakowa stwarza firmie nowe perspektywy, czego Toya nie ukrywa.
– Oprócz Krakowa Toya jest obecna w siedmiu miastach w Polsce. Wszystkie inwestycje są ważne, jednak występują w nich ograniczenia ekspansji. W wielu przypadkach całe miasta są objęte nowoczesną siecią telekomunikacyjną od dawna. Nasza obecność w Krakowie jest dla nas dużym wyzwaniem i ogromną inwestycją. To ważne dla nas miasto, które niedawno wyprzedziło Łódź pod względem liczby mieszkańców i jest drugim co do wielkości w Polsce. Skala zaangażowania jest znaczna, równocześnie liczymy na szybki przyrost bazy abonentów. Kraków to także miasto z ogromnym potencjałem na rozwój oferty dla biznesu i to kolejny argument za inwestowaniem właśnie w tym mieście – mówi Łukasz Myszka, menadżer odpowiedzialny za komunikację w Toya.
Toya wkroczyła do Krakowa w pierwszym kwartale ubiegłego roku przejmując sieć T-Mont. Był to jednak tylko mały przyczółek i już wówczas zapowiadała, że w ciągu dwóch lat chce rozbudować swą sieć na obszar całego Krakowa. Przejęcie S-Netu wpisuje się w tę strategię. Dzięki temu Toya stała się właścicielem 500 km sieci w Krakowie. Jednak jak zapewnia Łukasz Myszka w ubiegłym roku kablówka także samodzielnie budowała infrastrukturę w tym mieście.
– Do końca ubiegłego roku, czyli do czasu przejęcia S-Net wybudowaliśmy w szybkim tempie sieć, która obejmuje już swoim zasięgiem jedną trzecią Krakowa. Przejęcie pozwoli nam na dużo szybsze dotarcie do nowych obszarów. 500 km światłowodów w dużym mieście to spory potencjał, który zamierzamy wykorzystać, żeby przyspieszyć tempo naszych prac. Naszym celem jest świadczenie usług na terenie całego miasta w jak najkrótszym czasie – mówi Łukasz Myszka.
Toyi nie odstrasza to, że rynek krakowski jest bardzo konkurencyjny i o klientów będzie walczyć z Orange, UPC czy Netią. Nie tylko jednak z nimi, bo Kraków można też nieformalnie nazywać stolicą lokalnych operatorów.
– Oprócz wymienionych firm praktycznie w każdym budynku jest dodatkowo kilku innych lokalnych operatorów. Przejęcie firmy S-Net i możliwość wykorzystania ich infrastruktury pozwoli szybciej dotrzeć do nowych osiedli w krótszym czasie a w konsekwencji zaoferować nasze usługi na terenie całego Krakowa. Pozycja Toyi znacząco się umocniła na rynku B2B. Łatwiejszy i szybszy dostęp do biznesu w Krakowie, „wyjście z ofertą” na całą Polskę, nowoczesne usługi chmurowe i kolokacyjne to nasze wspólne wyzwania – mówi Łukasz Myszka.
To ostatnie zdanie zapowiada, że przejmując S-Net, Toya nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa na rynku akwizycji. I tak jak Wielkopolska stała się za mała dla Inei, tak i Łódź i jej okolice stają się zbyt ciasne dla Toyi.
Toya może też sięgnąć po środki na budowę sieci w 3. konkursie 1.1 POPC. A że była w tym skuteczna pokazał drugi konkursu, w którym kablówka zdobyła 31 mln zł dotacji na budowę sieci w woj. łódzkim (powiaty: brzeziński, pabianicki, zgierski, łódzki wschodni oraz w sama Łodzi. Projekt ten zakończy się w 2020 r., a budowana sieć swym zasięgiem obejmie 38 671 gospodarstw domowych oraz 130 placówki edukacyjne.