– Jesteśmy najmniejsi na rynku pod względem liczby kart SIM, więc może być tylko lepiej – powiedział wczoraj podczas prezentacji czteroletniej strategii T-Mobile prezes spółki Adam Sawicki. Oczywiście, sporo w tym kokieterii: SIM-y SIM-ami, a przychody przychodami. T-Mobile wciąż zarabia sporo więcej niż Play.
Powyższe stwierdzenie prezesa Sawickiego odczytuję bardziej, jako gotowość do publicznego pogodzenia się z faktem, że ze spółką nie jest najlepiej. To z kolei – jak na spotkaniu grupy AA – zawsze jest pierwszym krokiem, by mogło stać się lepiej.
Co do zaprezentowanej wczoraj strategii, to się na razie nie wypowiadam. Nawet w felietonie. Na razie za mało wiemy, by wyrobić sobie jakąś opinię. Na razie jest jak z planem ministra Morawieckiego: cele absolutnie zbożne, tylko środki niejasne. Intuicja podpowiada, że najwięcej do zrobienia jest wewnątrz spółki, a tym nikt się chętnie nie będzie chwalił.
Ale w sumie to ja nie o tym... T-Mobile (i zresztą nie tylko ono) potrzebuje totalnego odświeżenia. Zewnętrznego wizerunku i wewnętrznej atmosfery. Wizerunku podstarzałego misia z wymalowanym dla picu na różowo futerkiem. Atmosfery, że dobrze to było kiedyś, a teraz może być tylko gorzej. Wiem, co mówię. Też kiedyś pracowałem dla firmy, przez lata zsuwającej się po równi pochyłej, gdzie się głównie biadało nad dawnymi dobrymi czasami. Taką atmosferę trudno przewietrzyć, wciągnąć głęboko powietrze i uwierzyć, że... możemy być najlepsi!
Według mnie T-Mobile jest w takiej rynkowej sytuacji, że spokojnie mogłoby wejść w rolę niegrzecznego chłopca rynku. Jak Play blisko 10 (tak!) lat temu. Oczywiście, na zimno. Z pełną premedytacją. W imię wewnętrznej i zewnętrznej komunikacji. Wzorów w grupie nie brakuje. W Stanach Zjednoczonych T-Mobile realizuje politykę „Un-carrier”, przekonując klientów, że zmienia reguły gry na rynku. Czy czegoś nam to nie przypomina...? Tak! O tym samym od 10 lat krzyczy, wrzeszczy i pohukuje Play. I żeby było śmieszniej, faktycznie to robi i jeszcze kreuje z tego model biznesowy.
Oczywiście, skopiować tego dzisiaj nie sposób. Czasy inne. Na dobrą sprawę nie wiem, ile dzisiaj można wlać prawdziwie mocnych, biznesowych posunięć w agresywną retorykę. Rynek już nie rośnie, walki cenowej nikt nie chce. Ok, w każdym razie czas dla T-Mobile zerwać z wizerunkiem statecznej, przewidywalnej firmy i trochę... zaszaleć.
Zbaraniałem, kiedy na jednej z pierwszy konferencji prasowych w 2006 r. ówczesny prezes Playa Chris Bannister rozpoczął swoje wystąpienie od... odśpiewania mocnym głosem a capella kilku wersów jakiegoś rockowego hitu (bodaj Janis Joplin). Ale dzisiaj chętnie bym posłuchał takiego wokalnego występu Adama Sawickiego. Jeżeli z głosem kiepsko, to chociaż zobaczył jak ten tańczy kozaka. „Najmniejszemu” dużo wolno.